Mam Jasność. I co dalej?

We wrześniu na polskim rynku wydawniczym pojawiła się „Jasność” powieść pisarki, która związała swoje życie z Kazimierzem – Mai Wolny. Spotkanie z autorką w Miasteczku mogło się odbyć dopiero teraz, gdy wróciła ona z podróży do Tybetu, gdzie zbierała materiały do swojej nowej książki.

Listopad, jesień nastraja do lektury, która może wypełnić długie wieczory. „Jasność” jednak nie rozprasza nocy mroku, tylko go jeszcze pogłębia. Dodaje niepokoju, chociaż rodzi też nadzieję. „Zawsze jest za późno. Nigdy nie jest za późno.” Tak kończy się powieść, w której dominujący jest wątek zmian klimatycznych pogłębionych przez wybuch elektrowni jądrowej.

Istotny jest tu motyw światła. Warto mieć jasność. Warto chcieć ją mieć. W kwestii zmian klimatycznych, które można negować, a które i tak następują pomimo naszej w nie wiary czy niewiary. W kwestii powszechnej manipulacji, na które my, ludzie, jesteśmy wyjątkowo podatni. W kwestii wartości, które mogą stać się dla nas ozdrowieńcze, o ile się do nich powróci.

Takie między innymi tematy rozważane były w dyskusji z czytelnikami podczas wieczornego sobotniego spotkania z Mają Wolny w Kazimierskim Ośrodku Kultury Promocji i Turystyki, które prowadziła Ewa Wolna.

Autorka uchyliła również rąbka tajemnicy na temat kolejnej książki, nad którą teraz pracuje. Poświęcona ona będzie podróży do Tybetu. A zrodziła się z inspiracji czytelników podczas pracy nad dwoma ostatnimi powieściami: „Powrót z Północy” i właśnie „Jasność”. Ma być to książka podróżnicza, ale nie chce się wierzyć, by Maja Wolny była tylko zwykłym przewodnikiem po Syberii czy Azji i nie podzieliła się z czytelnikami swoimi przemyśleniami nad istotą bytu. Co widać jaśniej z tego Dachu Świata, jakim zowią Tybet?

Rozmowy z czytelnikami dotyczyły także wątku dramaturgicznego w twórczości Mai Wolny. Pisarka zdradziła, że – po swojej ostatniej sztuce "Zamek" według Franza Kafki wystawionej we wrześniu tego roku przez Teatr Klepisko – chciałaby napisać sztukę, w której punktem wyjścia będzie Kazimierz, a dokładnie „Pieśń nowa o gwałtownym deszczu, nigdy nie słychanym w Koronie Polskiej. W Kazimierzu Dolnym, w roku 1644”.
- Rok 1644 był bardzo dramatyczny, szczególnie dla tych ziem. Nie tylko jeśli chodzi o opisany w tej książeczce potop, ale i inne straszne rzeczy, które się wtedy wydarzyły – mówi Maja Wolny. - To tekst w sumie nieznany. Warto by go przenieść na scenę, żeby pokazać, ile tych końców świata przeżyliśmy i jak z każdego się odradzaliśmy.

„Zawsze jest za późno. Nigdy nie jest za późno.”?

Skomentuj


Mapa

Kultura

Kazimierski Ośrodek Kultury, Promocji i Turystyki


Zobacz także

Najbliższe oferty specjalne

Poniżej znajdziesz listę obiektów gotowych udostępnić miejsca noclegowe dla osób z Ukrainy, szukających schronienia w naszym kraju. Skontaktuj się z właścicielem obiektu i uzgodnij szczegóły....
Długi Weekend majowy 2024 zapowiada się cudownie. Będzie jeszcze lepszy, jeżeli skorzystasz z oferty specjalnej na majówkę.
Pokaż stopkę