Piotr Bikont. Kazimierskie wspomnienie

Skomentuj (2)

Pod koniec czerwca zginął w wypadku samochodowym w Sosnowcu Piotr Bikont. Tego reżysera, dziennikarza, publicystę i krytyka kulinarnego, który nierzadko pojawiał się w Kazimierzu Dolnym wspomina właściciel legendarnej Knajpy u Fryzjera Robert Sulkiewicz.

Najpierw bałem się Piotra, wcale go nie znając. Śmiał się potem z tego i mówił, że chyba był dla mnie takim „czarnym ludem”. Trochę to była prawda, bo jako nikomu nieznany z twarzy krytyk kulinarny jednej z ogólnopolskich gazet we wczesnych latach dziewięćdziesiątych odwiedzał warszawskie restauracje, siejąc postrach wśród restauratorów i personelu.

Spotkaliśmy się po raz pierwszy w Kazimierzu, ale dowiedziałem się o tym dopiero dwa tygodnie później, kiedy w Wysokich Obcasach przeczytałem jego wysoce pochlebną recenzję o ugotowanej przeze mnie (w jednej z kazimierskich restauracji) zupie czosnkowej. Potem były kolejne komplementy od Piotra i Roberta Makłowicza w sprawie moich restauracyjnych działań, ale nadal się nie znaliśmy!

Wreszcie dzięki Festiwalowi Nalewek organizowanemu przez Waldemara Sulisza poznałem Piotra. Przegadaliśmy wieczór, potem następny. O jedzeniu, ale nie tylko. O zwyczajach, o życiu, o wszystkim. Jego poczucie humoru i ta cicha, nienamolna błyskotliwość oczarowały mnie od pierwszego momentu. Wieczór z piekielnie inteligentnym erudytą to naprawdę coś więcej niż rozmowy o jedzeniu…

Prawie każde spotkanie kończyło się o świcie i nigdy nie był to czas zmarnowany. Bawił zawsze Piotra nasz spór o gęsie pipki. Pojawiałem się na jego spotkaniach autorskich promujących skądinąd świetną książkę „Żydowska Kuchnia Balbiny Przepiórko”. Byłem chyba na trzech, wchodziłem zawsze  w ostatniej chwili, nie witając się z Piotrem. Kiedy dochodziło (a zawsze dochodziło) do opowieści o gęsich pipkach, Piotr wtedy mówił: „jest na sali pewien pan, który uważa, że gęsie pipki to faszerowane szyjki gęsie, ale wierzcie mi państwo, że to nieprawda” i z kamienną twarzą prowokował dyskusję. Strasznie go to bawiło, ale był przy tym szalenie poważny.

Był bardzo uczciwy w tym, co robił. Po naszym pierwszym spotkaniu i dyskusjach do rana, następnego dnia przy dość późnym śniadaniu powiedział: „Wiesz Robercie, że już nigdy nie napiszę o żadnej twojej restauracji? Zbyt dobrze się poznaliśmy, żebym mógł to teraz zrobić”.
Kochał sport i miał na ten temat wiele do powiedzenia, jednak jakiekolwiek namowy do podjęcia wysiłku fizycznego zbywał machnięciem ręki. „Moja miłość do sportu jest tak wielka, że nie ma w niej miejsca na jego uprawianie” – tak odpowiedział na propozycję udziału w pokazowym meczu piłkarskim na stadionie „Orłów”.

W Kazimierzu znaliśmy Piotra jako krytyka kulinarnego i smakosza. Trzeba sobie zdać sprawę, iż był to tylko mały wycinek jego życia, jego pasja, ale tylko jedna z wielu.

Był reżyserem teatralnym, reżyserem prawdziwie i do końca offowym. Podejmował tylko takie wyzwania, do jakich w stu procentach był przekonany, pod którymi mógł się podpisać i z podniesioną głową o nich dyskutować.

Filmy dokumentalne, tłumaczenia, wspomniana książka…  Talentów moc, sto pomysłów na godzinę, duża ambicja, ale żadnego ciśnienia na sukces komercyjny.

Teatr w Badowie, dokąd niejednokrotnie byłem przez niego zapraszany, był podobno miejscem, gdzie czuł się najlepiej. Tam wystawiał spektakle, tam przyjmował przyjaciół. Piszę „podobno”, bo nigdy tam nie dotarłem i nie mogę sobie tego darować,  że już nie będzie mi to dane…


Tekst: Robert Sulkiewicz

 

Skomentuj


Dodane komentarze (2)

  • baart
    piękny tekst, co u Ciebie?
  • Paweł Lis
    Dzięki Robert za to wspomnienie o Piotrze. Mimo upływu czasu nie sposób uciec przez wspomnieniami o takim Człowieku. Nawet nie wolno nam uciekać... Takich ludzi spotyka się na ścieżce swojego życia zbyt rzadko.

Zobacz także

Najbliższe oferty specjalne

Poniżej znajdziesz listę obiektów gotowych udostępnić miejsca noclegowe dla osób z Ukrainy, szukających schronienia w naszym kraju. Skontaktuj się z właścicielem obiektu i uzgodnij szczegóły....
To osoby tworzą świąteczną atmosferę. Jest tyle pięknych miejsce w Polsce, gdzie można spędzić Święta Wielkanocne 2024. Sprawdź listę obiektów, które przygotowały na ten czas ofertę specjalną.
Pokaż stopkę