Jeszcze o marce Kazimierz Dolny

Udostępnij ten artykuł

- Niezwykła moc, która przyciąga turystów do danego miejsca, to właśnie jego marka. Jej siłą jest nieuchwytny klimat emocjonalny – czytamy w „Planie promocji zawierającym strategię marki Kazimierz Dolny (wyciąg)”. Patrząc na tłumy ściągających do Miasteczka turystów, nietrudno wyciągnąć wniosek, że Kazimierz taką markę ma. Po co więc jakieś dokumenty na temat strategii marki?

- Niektóre miasta mają markę od wieków, inne muszą ją dopiero zbudować. Jednak nawet te, które ją posiadają, muszą o nią dbać, pielęgnować ją, aby mogła się rozwijać i przynosić korzyści – czytamy dalej w cytowanym dokumencie. Wraca tu problem promocji miasteczka i mitu, że Kazimierz promuje się sam. Strategia marki pokazuje, że problem jest głębszy. I warto się temu przyjrzeć.


- Strategia marki Kazimierza Dolnego zakłada, że miasteczko chce przywrócić dawne kompetencje w obszarze sztuki i kultury oraz odnowić i wzmocnić relacje ze światem artystów, jak również osób wrażliwych na piękno miasta i jego okolic. To są najbardziej unikatowe wyznaczniki tożsamości miasta. I właśnie w tym kierunku trzeba zwiększać ofertę, trzeba by była jeszcze bardziej wysublimowana, potrzeba dobierać lub tworzyć takie wydarzenia, które będą umacniały markę i wizerunek miasta - mówi Dorota Szczuka, inspektor ds. Promocji i Dziedzictwa Kulturowego w Urzędzie Miasta Kazimierz Dolny.

Jakie to będą wydarzenia? Jedną z nich będzie planowana na lato 2012 Wielka Aukcja.

- Tak, ten pomysł wydaje się bardzo ciekawy i ważny dla miasteczka, bo zasadza się na przypomnieniu tradycji bohemy artystycznej i przedwojennych balów Bractwa św. Łukasza. Uważam, że jest to projekt, który byłby doskonałym wydarzeniem promocyjnym dla miasta, przy założeniu sporego medialnego nagłośnienia. Wielką Aukcję można by zorganizować na dziedzińcu zamkowym wspólnie z Kazimierską Konfraternią Sztuki, przy udziale artystów z całej Polski, z wykorzystaniem m.in. gotowych scenariuszy zabaw, zapisanych we wspomnieniach Jana Zamoyskiego, członka Bractwa św. Łukasza. Zamek będzie już wówczas po remoncie, znacznie lepiej niż do tej pory będzie przystosowany do organizacji wydarzeń kulturalnych. A zgodnie z założeniami realizowanego projektu rewaloryzacji zamku docelowo powinien być on miejscem organizacji co roku co najmniej czterech imprez kulturalnych – mówi Dorota Szczuka.

W strategii marki zapisano również projekt utworzenia w Miasteczku Muzeum Szczęśliwego Człowieka i Targów Sztuki Wszelakiej. Co się kryje za tymi nazwami?

- Co do Muzeum Szczęśliwego Człowieka – słowo „muzeum” jest tylko słowem hasłowym. Projekty, które są zapisane w „Planie Promocji”, wcale nie muszą mieć tej samej nazwy. Może to będzie Dom, Galeria, Przystanek Szczęśliwego Człowieka? Nie wiem tego jeszcze. Przedsięwzięcie wcale nie musi, a wręcz nie powinno mieć charakteru muzealnego – mówi Dorota Szczuka. – Dużo bardziej chodziłoby tu o interakcję, żywy udział turystów, działania performatywne, spotkania, dyskusje, wykłady, wystawy i inne formy pokazywania aspektów szczęścia. Natomiast chodzi nam o to, by gdzieś w przestrzeni miasteczka, które wielu ludziom kojarzy się z radością, miejscem zaznawania szczęścia – stworzyć taki punkt, w którym wszystkie te działania będą skupione i które będzie otwarte na współpracę.

Na razie nie wiadomo, czy będzie to inicjatywa miejska, czy realizowana we współpracy na przykład z Muzeum Nadwiślańskim, a może w ogóle inicjatywa zupełnie prywatna. Projekt jest podobno na tyle ogólny, że sposób jego realizacji będzie w bardzo dużej mierze zależał od realizatorów.

Koncepcja Targów Sztuki Wszelakiej wyrasta z organizowanych w sezonie nad Wisłą comiesięcznych Kazimierskich Targów Kolekcjonerskich. Strategia marki zakłada, że na takim „pchlim targu” można będzie nabyć nie tylko szeroko rozumiane starocie, ale także dzieła sztuki. Gdzie należy szukać w przyszłości takiego miejsca w Kazimierzu? Czy będzie to nadal Bulwar Nadwiślański, a może Mały Rynek, gdzie niezależnie od Targów Kolekcjonerskich co weekend można nabyć interesujące przedmioty? To też jest sprawą otwartą. Czy będzie tam można również nabyć produkty regionalne charakterystyczne dla Kazimierza, których promocją chce się zająć miasto? I jakie to będą produkty? Pokaże to dopiero przyszłość. Miasto nie chce się w tej sprawie jeszcze wypowiadać.

Strategia marki adresowana jest i do mieszkańców, i do turystów. Mieszkańcy – przede wszystkim oferujący usługi turystyczne przedsiębiorcy – są tu traktowani jako ambasadorowie marki Kazimierz Dolny, jako że uczestniczą w promocji miasta poprzez bezpośredni kontakt z turystami.

- Wdrażanie strategii marki wymaga działań wielokierunkowych – mówi Dorota Szczuka. – Punktem wyjścia powinna być komunikacja wewnętrzna, czyli komunikacja do mieszkańców, do przedsiębiorców, do firm, które tutaj działają; komunikacja połączona z edukacją, która zapewni nam to, że wszyscy zaczniemy wychodzić do turystów z komunikatami na temat Kazimierza brzmiącymi podobnie. Chodzi o to, aby mieszkańcy miasteczka byli przekonani, że kierunek główny przyjęty dla marki, jest kierunkiem dobrym, by identyfikowali się z nim, a co za tym idzie, by mieli świadomość i wiarę w to, że sami swoimi działaniami i „opowieścią” o miasteczku budują spójny obraz Kazimierza Dolnego. Jednym z najważniejszych celów strategii marki jest, by postrzeganie miasteczka przez zdecydowaną większość turystów i bywalców było zbliżone, zawsze pozytywne, dopiero wtedy marka miasta będzie marką silną.

Strategia marki Kazimierz Dolny wyróżnia dwa podstawowe typy przybywających do miasteczka turystów: tych przypadkowych, jednorazowych i tych, dla których to miejsce jest czymś ważnym na tyle, by tu powracać. Pozwoliło to twórcom projektu tak dobrać działania promocyjne, by każdy z przybywających do Kazimierza gości znalazł tu coś dla siebie i by było to na tyle ciekawe, żeby zechciał tu przyjechać znowu.

- Jedną z inicjatyw skierowaną do bywalców miasteczka jest projekt promocyjny „Cafe Kazimierz”, który służyłby budowaniu bliższych relacji z miastem poprzez działania zapewniające jego głębsze poznanie. Projekt jest skierowany do tych, którzy już dziś są lub chcą być prawdziwymi przyjaciółmi miasta, będzie umożliwiał przechodzenie kolejnych „poziomów wtajemniczania” w Kazimierz, będzie asumptem do bliższego poznawania naszego miasteczka także poza weekendami, w okresach mniej obleganych turystycznie – mówi Dorota Szczuka, podając jako przykłady spotkania z artystami, rozmowy na temat miasteczka, wędrówki tematyczne.

Miasto szykuje się również do wprowadzenia tzw. programów lojalnościowych. Obejmowałyby one także wprowadzenie kart miejskich, które można by zakupić tuż przy wjeździe do Kazimierza, np. na parkingu. W cenie takiej karty byłaby na przykład opłata za parking, może mała czarna czy obiad – sprawa jest otwarta i zależeć będzie od partnerów programu. Karta, zawierająca także informacje o wydarzeniach kulturalnych, które warto zobaczyć, służyć będzie także do zbierania punktów. Jeśli nie zostanie zrealizowana podczas jednego pobytu w Miasteczku, będzie ją można wykorzystać do końca następnym razem.

W kluczowych punktach komunikacyjnych miasta pojawić się mają też stojaki – informatory, gdzie będzie można znaleźć informacje na temat znajdujących się w pobliżu atrakcji turystycznych, hoteli czy restauracji. Będą one formą reklamy o ujednoliconej formie uzgodnionej z konserwatorem zabytków.

Przedstawione tu projekty, z których większość w obawie przed konkurencją pozostaje na razie tajemnicą Urzędu Miasta, zapowiadają w Miasteczku pewne zmiany. Miejmy nadzieję, że pociągnie to za sobą również małą rewolucję w wyglądzie Miasteczka wynikającą ze zwykłej dbałości o ład i porządek.

Data publikacji:

Autor:

Komentarze