W kontenerach czy w Koszczycu? Gdzie w końcu?

Udostępnij ten artykuł

Gdzie uczniowie kazimierskiej podstawówki i gimnazjum będą się uczyć po wakacjach? Spora część czwartkowej sesji Rady Miejskiej poświęcona została na dyskusję dotyczącą siedziby Gminnego Zespołu Szkół.

Rozmowy o przyszłości siedziby Gminnego Zespołu Szkół toczą się nieprzerwalnie od początku czerwca. Niestety mimo burzliwych dyskusji, różnorodnych propozycji i wielogodzinnych rozmów, nadal nie wiadomo, gdzie dzieci z Kazimierza Dolnego będą się uczyły po wakacjach.

Sytuacja miała się rozwiązać na czwartkowej sesji Rady Miejskiej, na którą przybyli zarówno rodzice, jak i nauczyciele, bo jak mówią, nie ma nic gorszego niż niewiedza.

Zaraz na początku obrad doszło do głosowania. Radni mieli się opowiedzieć w kwestii przeniesienia Gminnego Zespołu Szkół do Zespołu Szkół im. Jana Koszczyca Witkiewicza za lub przeciw. Jak głosowano? 6 radnych było za, 6 przeciw, 2 osoby się wstrzymały od głosu. Jednak ostateczna decyzja i tak należy do burmistrza.

Najwięcej emocji wzbudziła jednak informacja o tym, że negocjacje z firmą, od której gmina dzierżawi kontenery, cały czas trwają. Jak się okazuje, firma zeszła do 27,5 tys. zł netto miesięcznie. Część radnych się zbulwersowała, bo o prowadzonych rozmowach nie miała pojęcia. Pojawiły się zarzuty i pretensje pod kierunkiem burmistrza. Dlaczego zataił tę informację?

- Ta informacja dotarła dziś w południe – mówi Andrzej Pisula, burmistrz Kazimierza Dolnego. – Nie miałem możliwości poinformowania wszystkich o tym. Trwają rozmowy i negocjacje. Nic nie jest jeszcze ustalone czy zakończone.

- Ale dlaczego Pan to przed nami zataił? – pytali zgromadzeni na sesji rodzice i nauczyciele. – I Pan chce, byśmy byli partnerami w prowadzonych rozmowach? Przecież my nie jesteśmy traktowani przez Pana jako partnerzy.

Sytuacja jest mocno skomplikowana. A dodatkowym negatywnym czynnikiem jest presja czasu. Przecież lada moment gmina zostanie bez kontenerów, których dzierżawa wygasa z końcem czerwca.

- Te negocjacje rozpoczęły się zbyt późno i nie zrobił Pan nic, by uspokoić Rodziców i pracowników szkoły, żeby dzisiaj nie było takiej nerwowej atmosfery, która obecnie jest – mówi radny Jakub Pruchniak.

Emocji podczas trwających obrad nie brakowało. Zarówno po stronie radnych, jak i przybyłych mieszkańców czy samego burmistrza. Jednak pojawiło się także kilka nowych informacji.

Jak się okazuje, legalna wartość nowego kontraktu na kontenery do końca roku nie może przekroczyć 125 tys. zł netto, czyli miesięcznie gmina nie może wydać na wynajem więcej niż 20 tys. zł. A więc wynegocjowana na ten moment kwota, nadal jest za duża.
Zarówno rodzice, jak i nauczyciele są zdezorientowani. Zadają mnóstwo pytań, na które na razie trudno jest odpowiedzieć.

- Na posiedzeniu komisji obiecuje Pan, że będziemy informowani na bieżąco o tym, jaka jest sytuacja, po czym na sesji poddaje Pan pod głosowanie wniosek, nie mówiąc o tym, jakie są ustalenia z firmą, od której dzierżawimy kontenery – mówi jedna z uczestniczek posiedzenia. - Nawet radni nie wiedzą. Mają zagłosować, chociaż nie wiedzą, jaka jest propozycja. Czy my jesteśmy podwładnymi?  Jakimiś meblami do przestawiania? Nawet nie możemy się opowiedzieć po którejś ze stron.  Jest to niesprawiedliwe w stosunku do nas. Nie jesteśmy traktowani poważnie. I tak nie może być. Bo my wiele jesteśmy w stanie zrozumieć, ale bądźmy w stosunku do siebie uczciwi.

Podczas sesji padały różne propozycje od różnych osób. Pojawił się m.in. pomysł, by podpisać umowę na dzierżawę kontenerów chociaż na kilka miesięcy a w międzyczasie poszukać innych możliwości finansowania.

- Na kontenery nie możemy otrzymać już żadnej subwencji – mówi Andrzej Pisula, burmistrz. - Jedynie możemy otrzymać pieniądze na wyposażenie szkoły. Ale do tego potrzebny jest chociażby częściowy odbiór.

Nie wiadomo jednak, czy inspektorzy będą chcieli dokonać odbioru wewnątrz budynku szkoły, podczas gdy na zewnątrz prace nadal będą trwały.

- A gdyby tak założyć, że te trudne negocjacje nie dojdą do kwoty 20 tys. zł i pozostanie większa kwota, może skróćmy termin umowy do np. 4 miesięcy zamiast sześciu, robiąc wszystko, żeby szkołę ukończyć i odebrać – proponuje radny Andrzej Kozłowski. – Można nawet przeorganizować nadchodzący rok szkolny, skrócić wakacje o jeden miesiąc i rozpocząć naukę już w sierpniu. A dzięki temu, np. w listopadzie, kiedy kontenerów już nie będzie, a nowa szkoła będzie na ukończeniu, można zrobić pauzę. Jest to sytuacja nadzwyczajna przecież.

- Różne warianty brane są pod uwagę, natomiast wakacje się absolutnie wszystkim należą – mówi burmistrz Andrzej Pisula. – Jednak niczego nie przesądzamy.

Propozycji może być całe mnóstwo, różne mogą być opinie radnych, jednak decyzja należy tylko do burmistrza. Na nim spoczywa odpowiedzialność za wielu ludzi, zarówno tych najmłodszych, jak i starszych. Jakie zapadną decyzje? Na tę odpowiedź będziemy musieli jeszcze poczekać.

Spora część radnych jest zdania, by wstrzymać się zarówno z głosowaniem, jak i dyskusją do momentu, gdy zakończone zostaną negocjacje.

- Podzielam opinię innych radnych, że nie powinniśmy być poddawani procesowi głosowania do momentu, aż negocjacje się nie zakończą – mówi radny Adam Gębal. – Inaczej jest zbyt dużo znaków zapytania, abyśmy w sposób odpowiedzialny na tak zadawane pytania i tak stawiane wnioski odpowiedzieli.

Jeszcze w tym miesiącu odbędzie się kolejna sesja Rady Miejskiej, w trakcie której prawdopodobnie decyzja zostanie podjęta. Jaka? Dowiemy się niebawem.

 

 

 

Data publikacji:

Autor:

Komentarze