W Kazimierzu o speedridingu

Udostępnij ten artykuł

Czym jest speedriding? Na czym polega i gdzie można go uprawiać? Podczas tegorocznej edycji Zimiernikejszyn opowiadał o tym Karol Marcinkowski.

Zimiernikejszyn to czas wielu ciekawych wydarzeń, m.in. spotkań z tzw. przegośćmi, którzy przyjeżdżają do Kazimierza by opowiedzieć o swoim życiu, pasjach oraz doświadczeniu. W tym roku jednym z gości był Karol Marcinkowski – czołowy polski speedridingowiec.

Czym jest speedriding? Na czym polega i gdzie można go uprawiać?

- Jest to bardzo ekstremalna rzecz i mało znana – mówi Karol Marcinkowski. – W wielkim skrócie, jest to takie wybuchowe połączenie narciarstwa, zwłaszcza pozatrasowego, z lataniem na paralotni.

Co ekscytującego może wyniknąć z połączenia tych dwóch dyscyplin? Niewielkie skrzydła o wielkości 7-12 m2, a do tego strome góry. Pozwala to na osiąganie naprawdę ogromnych prędkości i otwiera przed speedriderem wiele nowych możliwości. Znikają ograniczenia związane z wyborem linii zjazdu, nie trzeba się przejmować, że w połowie stoku znajduje się przepaść, a i lawiny podczas zjazdu nie są już tak wielkim zagrożeniem... Można by rzec – same zalety. Może i tak jest, jednak jak podkreśla Karol Marcinkowski, dyscyplina ta wymaga dobrego przygotowania i nieprzeceniania swoich możliwości. Wiele lotów skończyło się tragicznie.

- Speedriding trafił do Polski w 2005 roku – mówi Karol Marcinkowski. – Narodził się w Bieszczadach i tam trwa do dziś, gdzie szkolą się również młodzi adepci speedridingu. W tej chwili w Polsce speedriding uprawia ok. 40 osób.

Co zrobić, by móc latać na speedridingu? Na początek należy spełniać dwa podstawowe kryteria:  trzeba umieć jeździć na nartach oraz mieć choć podstawowe doświadczenie w pilotażu paralotni lub spadochronu. Pierwszych kroków możemy spróbować pod okiem instruktora. Jedyna w Polsce szkoła speedridingu „Prowing” istnieje w Bieszczadach.

Fragment spotkania z Karolem Marcinkowskim możemy zobaczyć na Facebooku >>>

 

Data publikacji:

Autor:

Komentarze