Przyszłość kazimierskiej żeglugi

Udostępnij ten artykuł


Kazimierska żegluga jest jedną z najbardziej znanych i lubianych atrakcji nadwiślańskiego Miasteczka. Teraz czekają ją zmiany.

Miniony rok odsłonił wiele problemów związanych z rzekami, wałami przeciwpowodziowymi oraz wszystkimi urządzeniami znajdującymi się w pobliżu. Pojawiło się wiele wątpliwości i projektów zmian. Jedna ze zmian dotyczy umiejscowienia urządzeń cumowniczych, również tych, które znajdują się w wale wiślanym w Kazimierzu Dolnym.

- Tych obiektów, które cumują przy nabrzeżu jest coraz więcej, trzeba więc wzmocnić urządzenia cumownicze, gdyż te obecne mogą nie wytrzymać obciążenia – mówi Grzegorz Dunia burmistrz Kazimierza Dolnego. – Musimy więc szukać innych rozwiązań.

Jednak ani wał wiślany, ani sama Wisła nie są własnością gminy, a Wojewódzkiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Lublinie oraz Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Warszawie. To tam trzeba szukać pomocy, by rozwiązać problem.

- My jako Zarząd nie wyrażamy zgody na to, aby w dalszym ciągu cumować statki do urządzeń, które znajdują się w korpusie wału z uwagi na to, że w tamtym roku te koła cumownicze zostały naruszone – mówi Dariusz Prażmo zastępca dyrektora ds. konserwacji i eksploatacji Wojewódzkiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Lublinie. – Miało to miejsce podczas jednego z wezbrań powodziowych. Wyszliśmy z taką propozycją, że w tym roku statki mogą być cumowane do narządów znajdujących się w wale, jednak pod warunkiem bezwzględnego przestrzegania umów, które zawarliśmy zarówno z właścicielami floty.

Co to oznacza? Jeśli stan wody w Wiśle będzie zbyt wysoki, statki natychmiast powinny stamtąd odpłynąć, aby nie stwarzać zagrożenia wyrwania koła cumowniczego z korpusu wału. Jednocześnie trzeba podjąć konkretne działania, bo urządzenia cumownicze z wałów muszą zniknąć. Ale to nie jest takie proste.

Henryk Skoczek wystąpił już do Wojewódzkiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Lublinie o wydanie warunków dotyczących budowy tych nowych urządzeń cumowniczych. Według ekspertów z lubelskiego Zarządu nowe urządzenia cumownicze powinny być usytuowane na dnie Wisły. Jednak na samym początku trzeba sporządzić dokumentację. A to oznacza - po pierwsze czas, a po drugie pieniądze. Bo przecież ktoś musi za to wszystko zapłacić. No i tu pojawia się problem…

- My absolutnie nie możemy finansować tego typu inwestycji z uwagi na to, że byłoby to naruszenie dyscypliny finansów publicznych – mówi Dariusz Prażmo. – Nie widzę jednak przeciwwskazań, żeby współfinansował to np. burmistrz Kazimierza Dolnego.

- Kwestia finansowania jest do uzgodnienia pomiędzy właścicielami wału i rzeki Wisły, a właścicielami floty – mówi z kolei Grzegorz Dunia.

- Ja byłbym gotów zainwestować, ale gdybym miał pewność, że potem nie będzie przetargów, że będę mógł spokojnie z tego korzystać bez dodatkowych opłat - mówi Henryk Skoczek, właściciel żeglugi w Kazimierzu Dolnym. - Te koła cumownicze, które obecnie znajdują się w wale wiślanym, również my zrobiliśmy na własny koszt. Jednak umowa była taka, że będziemy to dzierżawić do zakończenia działalności, a skończyło się na słowach, bo odbywają się na to normalne przetargi.

Jednak jak zaznacza Dariusz Prażmo, najczęściej jest tak, że tego typu projekty finansują ci, którzy są zainteresowani, czyli inwestorzy. Czy tak będzie również w przypadku Kazimierza Dolnego? Do sprawy wrócimy.

Data publikacji:

Autor:

Komentarze