Z wycieczką do Bochotnicy

Udostępnij ten artykuł

Dobiegają końca Europejskie Dni Dziedzictwa na Ziemi Kazimierskiej. Tematem przewodnim tegorocznej imprezy było „Zabytkom na odsiecz! Szlakiem grodów, zamków i twierdz”, stąd wszystkie działania koncentrowały się wokół zamków i grodów okolic Kazimierza. Stąd też wycieczka, która połączyła dwa zamki.

Spektakle, koncerty, pokazy historyczne, wycieczki, gry terenowe i wiele innych imprez odbywało się w czasie tygodnia trwania w Kazimierzu i okolicach Europejskich Dni Dziedzictwa. Ich wojewódzka inauguracja odbyła się właśnie w Miasteczku.

Jeden dzień poświęcony był w całości rycerskiej przeszłości Bochotnicy. Kazimierzacy i ich goście, którzy chcieli poznać tę historię, wyruszyli z Miasteczka pieszo – z wycieczką organizowaną przez Zespół Szkół im. Jana Koszczyca Witkiewicza w Kazimierzu Dolnym. W końcu dawniej takie niewielkie przecież odległości – do Bochotnicy Górami jest nie więcej niż 5 kilometrów – pokonywano na własnych nogach. Była to doskonała okazja, by poznać historię baszty i dwóch zamków, albo jak kto woli – trzech zamków – bo kazimierska baszta to przecież pozostałość XII wiecznej drewnianej twierdzy. Wycieczkę oprowadzała Danuta Borzecka – przewodnik turystyczny, a na co dzień nauczyciel Zespołu Szkół.

Ze Wzgórza Zamkowego droga do Bochotnicy wiedzie Górami – szeroki cienisty wąwóz, brukowany kocimi łbami na górze otwiera się, jego nawierzchnia przechodzi w betonową trelinkę, a potem w asfalt. Ta droga jest powszechnie znana – w końcu to droga dojazdowa na Góry. Uczestnicy wycieczki poszli jednak inaczej – wąskim wąwozem, który zaczyna się po drugiej stronie ulicy – u wylotu drogi dojazdowej na zamek. Po prawo minęli bramę do posesji spadkobierców Pruszkowskiego, którego willa jest obecnie w remoncie. To ten wąwóz, o który toczył się spór z miastem nowego właściciela Ostrowszczyzny. Ten, nabywszy ten teren, chciał tu wybudować osiedle 10 domków jednorodzinnych, a drogę dojazdową do posesji przygotować, zasypując wylot właśnie tego wąwozu.

Ulica Góry, która łączy zamek kazimierski z bochotnickim, też ma swoją historię. Warto zobaczyć stojące tu piękne wille, pamiętające nierzadko czasy sprzed II wojny światowej. Te, które powstały tu niedawno, w większości doskonale wpisują się w klimat Miasteczka.

Drewniana willa Regina na ulicy Góry 15 nosi swą nazwę na cześć jej właścicielki Reginy Lewensztajn, która wraz z mężem bardzo bogatym kupcem przyjechała do Kazimierza z Kijowa w 1921 r., by ich dzieci były wychowane w duchu polskim i patriotycznym. Przedwojenny pensjonat Lewensztajnów słynął – jak pisze Mirosław Derecki –  „z dobrego jedzenia, umiarkowanych cen i kulturalnej atmosfery. Sprawiało to, że wynajmowali tutaj pokoje letnicy należący do sfer inteligenckich – naukowcy, lekarze, dziennikarze, literaci i  ta tradycja zachowała się także po wojnie.” W czasie wojny mieszkał tu nieznany z nazwiska Niemiec, naczelnik kazimierskiej poczty, który jak głosi legenda, uratował Góry przed pogromem Krwawej Środy.

Inna piękna willa wystawiona została już w czasach współczesnych. To pensjonat Folwark Walencja, który swą nazwę nosi na pamiątkę dawnego pensjonatu Walencja, będącego na Górach ostoją powstańców styczniowych.

Im bardziej wycieczka oddalała się od Kazimierza, tym bardziej zabudowania rzedły, ustępując miejsca polom i sadom. W końcu przyszło zamienić nawierzchnię asfaltową na kurz drogi polnej. Gdy droga ostro zakręcała w prawo – wycieczka skręciła w lewo w delikatne zagłębienie polnej drogi. Jej meandry doprowadziły spacerowiczów do siedlisk, zdawałoby się, zapomnianych przez Boga. Tu między zabudowaniami, gdzie na drzewie widniej znak niebieskiego szlaku turystycznego, wycieczka skręciła w lewo, by zagłębić się w cień bochotnickiego lasu. To tu postawiono owiany legendami zamek Esterki.

Jakie to legendy? Przypomnieli je w swym przedstawieniu uczniowie Szkoły Podstawowej z Bochotnicy. Przygotowana specjalnie na Europejskie Dni Dziedzictwa wystawa przypomniała historię grobu rycerza odnalezionego pod koniec ubiegłego wieku podczas prac wykopaliskowych na terenie szkoły. Dzieci jednak nie ograniczyły się tylko do przeszłości. Podczas specjalnej debaty zastanawiały się nad przyszłością ruin zamku Esterki – czy dobrze byłoby, żeby tu powstał hotel?

Kto miał jeszcze siłę, mógł podejść do tzw. Ścianki Pożarskich, gdzie na ścianie dawnego kamieniołomu komorowego widnieje granica miedzy erą kenozoiczną a mezozoiczną, a wewnątrz jest przepis na zupę piracką z realizowanego tu filmu o Panu Kleksie.

A w przydrożnych parkanach dojrzewały słodziutkie śliwki lubaszki. To już jesień…

Data publikacji:

Autor:

Komentarze