W cyrku (wideo)

Udostępnij ten artykuł

Mogłoby się wydawać, że w świecie komputerów i Internetu, gdy cały świat jest właściwie na wyciągniecie ręki – przedstawienie objazdowego cyrku nie wzbudzi specjalnych emocji. Widowisko w cyrku Zalewski pokazało, że jest inaczej.

Punktualnie o 18.00 pod ustawionym na parkingu za szkołą kontenerową namiotem cyrku Zalewski zgasły światła, by po chwili znów rozbłysnąć kolorowymi reflektorami. Zza czerwonej połyskującej cekinami kurtyny wyszli artyści.

Zaczęło się!

Przed kazimierską publicznością rozpoczęły się pokazy filigranowej i zwinnej woltyżerki, a wkrótce potem tresury zwierząt, których scenariusz oparty był o swoisty dialog zwierzęcia z prowadzącym pokaz. Zobaczyliśmy popisy papug, psów, koni palomino i wielbłądów, które cieszyły się dużym zainteresowaniem także podczas przerwy – za niewielką opłatą można było skorzystać z przejażdżki pomiędzy dwoma garbami.

Podczas pokazów dominowała nie tylko perfekcja, ale i humor. Ale głównym specjalistą od dobrego nastroju był klown Rico, który bawił nie tylko najmłodszych. Jego numery z udziałem starszej części publiczności pokazywały, że najlepszą rozrywką jest wspólna zabawa. I wcale nie trzeba do tego drogich i modnych gadżetów. Rico skutecznie przy tym odwracał uwagę od ekipy technicznej, która w czasie jego występów przygotowywała arenę do kolejnego pokazów.

W programie nie zabrakło także popisów akrobatycznych. Były akrobacje na budowanej stopniowo piramidzie z krzeseł oraz pod kopułą namiotu – na szarfach. Zjawiskowy pokaz!

Wrażenie robił również połączony z muzyką laser man show, w którym człowiek okazał się niejako twórcą i władcą światła, podporządkowywał je sobie. 

Centralnym punktem widowiska były pokazy brazylijskiej grupy „Diorios” w kuli śmierci. Motory poruszały się w ażurowej klatce z taką lekkością i gracją, że łatwo było zapomnieć, jakie stwarzają dla siebie oraz dla pięknej asystentki, która w pewnej chwili weszła do środka tej „jaskini lwów”– zagrożenie. Ten pokaz publiczność nagrodziła największymi chyba oklaskami, chociaż – sądząc po brawach – podobały się także wszystkie pozostałe.

A Kazimierz po wyjściu z namiotu wydawał się już jakiś inny…

Dzisiaj cyrku Zalewski w Miasteczku już nie ma. Rozkłada swój namiot w Świdniku, by zdążyć z widowiskiem na 18.00. A potem kolejne miasta i kolejne spektakle. Nic dziwnego, że w roku cyrk Zalewski pokonuje 15 tysięcy kilometrów, budząc się codziennie w innym mieście…

Data publikacji:

Autor:

Komentarze