Twórcy Lata Filmów na dywaniku u radnych

Udostępnij ten artykuł

Toruńscy radni rozliczają organizatorów Lata Filmów z efektów tej letniej imprezy, która - jak się okazało - nie promuje Torunia tak, jak wcześniej promowała Kazimierz nad Wisłą. Pisze o tym Gazeta Wyborcza w Toruniu.

- Zła ocena Lata Filmów to efekt manipulacji i niechęci mediów - dowiedzieli się toruńscy radni z komisji kultury od organizatorów tej letniej imprezy. Była to odpowiedź na zarzut, że festiwal nie promuje miasta.

Poniedziałkowe posiedzenie komisji otworzyła prezentacja przygotowana przez twórców Lata Filmów - warszawską Fundację Ruchome Obrazy. Organizatorzy podsumowali swoją dotychczasową działalność w Toruniu. Według statystyk fundacji, łączna liczba widzów na trzech edycjach festiwalu wyniosła 56 tys. Na ten wynik - oprócz widowni seansów kinowych - składa się publika imprez artystycznych i plenerowych. Festiwal przez trzy edycje zaprezentował ok. 600 filmów, z czego 100 polska publiczność zobaczyła po raz pierwszy. Budżet imprezy w latach 2005-2007 to 1,8 mln zł, przy czym 700 tys. zł pochodziło z dotacji toruńskiego magistratu.

Ruchome Obrazy od razu przeszły do natarcia. - Zła ocena naszego festiwalu wynika z niechęci i manipulacji lokalnych mediów - mówił Maciej Zabojszcz, dyrektor Lata Filmów, czytając fragmenty festiwalowych relacji, które ukazały się w "Gazecie Wyborczej" i "Nowościach". - Poza Toruniem zbieraliśmy dobre oceny, a tu albo prasa nas atakowała, albo ignorowała najważniejsze punkty programu.

Wydział kultury toruńskiego magistratu przedstawił radnym własną ocenę imprezy. Dwie pierwsze edycje festiwalu urzędnicy ocenili pozytywnie. W przypadku odsłony tegorocznej zgłosili zastrzeżenia do skromnego programu artystycznego, który tworzył jedynie koncert Richarda Bony na Rynku Staromiejskim. - Nie mamy żadnych uwag do finansowej strony Lata Filmów - mówi Alina Bloch, p.o. dyrektora wydziału kultury. - Organizatorzy rozliczali się z nami zawsze w terminie i zgodnie z regulaminem. W tym roku podsumowali swoją pierwszą ratę. Bez błędów.

Słów krytyki nie szczędził za to Andrzej Szmak, dyrektor wydziału informacji, promocji i turystyki w magistracie. - Efekty promocyjne całego przedsięwzięcia należy ocenić jako niezadowalające - mówił. - Oprócz prasy branżowej festiwalem w ogóle nie zainteresowały się media krajowe. Na początku organizatorzy obiecali, że przyjadą do nas z telewizją publiczną. Ale TVP zbojkotowała ten festiwal i urządziła swój w Kazimierzu Dolnym.

- Lipcowy koncert Richarda Bony, który zakończył Lato Filmów, miał nadać na żywo Polsat. Stacja wybrała jednak transmisje meczów naszej reprezentacji w siatkówkę - odpowiadali organizatorzy.

Twórców Lata Filmów przesłuchali radni z komisji kultury. Pytali o dokładną liczbę widzów na poszczególnych edycjach festiwalu, jaką część budżetu imprezy przeznaczyli organizatorzy na promocję festiwalu. Dowiedzieli się, że z powodu wycofania się sponsorów i niższej dotacji miasta imprezy nie zapowiadały plakaty poza granicami Torunia. Lato Filmów, w opinii rajców, nie przyciągnęło do nas turystów. - Tu musimy się uderzyć w piersi - przyznał Maciej Zabojszcz. - Widzów spoza miasta nie było tak wielu, jak się spodziewaliśmy. Ale koncert Richarda Bony cieszył się dużym powodzeniem.

W sprawie letniej imprezy filmowej komisja kultury zbierze się po raz drugi w październiku. Wtedy też zapadnie decyzja, czy radni powołają specjalną podkomisję, która szczegółowo zbada sposób finansowania i efekty promocyjne Lata Filmów.

Festiwal przyjechał do Torunia w 2005 r. Wcześniej impreza odbywała się w Kazimierzu Dolnym. Na ostatnią edycję organizatorzy dostali z miejskiej kasy 200 tys. zł. Na dwie poprzednie odsłony magistrat wyłożył po 250 tys. zł.

Grzegorz Giedrys
Gazeta Wyborcza Toruń

Data publikacji:

Komentarze