Spieszymy z pomocą

Udostępnij ten artykuł

Kazimierz organizuje pomoc dla mieszkańca ulicy Lubelskiej, któremu wczoraj spłonął dom. Pomóc może każdy.

W straży służył wiele lat i nawet nie podejrzewał, że żywioł, z którym walczył, dotknie jego samego i jego bliskich. 68 – letni strażak z kazimierskiej OSP stoi dziś wobec porażającej rzeczywistości: dom,  w którym mieszkał na Lubelskiej, po wczorajszym pożarze nie nadaje się do życia. Doszczętnie spalone poddasze mieszkalne należące do rodziny córki, okopcone ściany piętra, gdzie mieszkał wraz z żoną, zalane wodą podczas akcji ratowniczej. Ocalał jedynie należący do brata parter.

Z pomocą druhowi ruszyli strażacy. I to nie tylko wczoraj, ratując dom przed doszczętnym spaleniem. Tuż po Nowym Roku – o dokładnym terminie poinformujemy –  ruszy akcja sprzątania zgliszczy. Strażacy ochotnicy liczą nie tylko na siebie, każde ręce przydadzą się do pomocy. Druhowie chcieliby także pomóc swojemu starszemu koledze w odbudowie spalonego poddasza.

- Płomienie nie oszczędziły niczego – mówi Wiktor Fernezy z Ochotniczej Straży Pożarnej w Kazimierzu Dolnym. – Żywioł spowodował ogromne zniszczenie, pochłonął wyposażenie domu oraz wszystko, co jest niezbędne do normalnego funkcjonowania. Dom wymaga remontu dachu i wnętrza. Wraz z naszym druhem mieszkała żona oraz córka z dwójką dzieci, które w ostatniej chwili udało się uratować. Łącząc się z naszym druhem zwracamy się do Was, ludzi o ogromnym sercu, o wszelką pomoc. Kontakt: druh Wiktor Fernezy - tel. 502 379 396, druh Jerzy Kobiałka - tel. 602 674 954.

Strażacy chcieliby zająć się sprawami remontowymi spalonego domu. Jeżeli ktoś z Państwa mógłby na przykład ofiarować cement, płytki, blachę na dach czy inne podobne rzeczy, byłoby to mile widziane.

Pomoc organizują także sąsiedzi.

- Potrzebujemy odzieży dla kobiety (wiek 64, rozmiar L, wzrost 166 cm, rozmiar butów 38) oraz mężczyzny szczupłej budowy, 175 cm wzrostu (68 lat). Chętnie przyjmiemy również żywność i chemię, także kosmetyczną – mówi sąsiadka Weronika Ziarnicka. – Jeżeli ktoś z Was chce coś podarować, mój telefon 793 686 182.

Ludzie już z pomocą spieszą. Na dzieci już czekają pampersy i ubranka. Co dokładnie jeszcze jest potrzebne, będzie wiadomo po południu po spotkaniu z poszkodowanymi.

Data publikacji:

Autor:

Komentarze