Samotnie płynie w górę Wisły

Udostępnij ten artykuł

Robert Tomalski samotnie płynie kajakiem w górę Wisły. Swoją wyprawę rozpoczął pół miesiąca temu w Zatoce Gdańskiej, zawinął także do kazimierskiego portu.

Robert Tomalski, przedsiębiorca z Radomia, postanowił samotnie przepłynąć całą długość Wisły kajakiem. W dodatku, pod prąd. Co było powodem tej decyzji?

– Chciałem się odstresować od życia, pracy – mówi podróżnik.

Swoją ekstremalną podróż rozpoczął 16 lipca w Zatoce Gdańskiej. Cel, jaki sobie wyznaczył, to dopłynięcie w półtora miesiąca do źródeł Wisły tak blisko, jak tylko się da. Taka wyprawa byłaby wyzwaniem dla niejednego zaprawionego kajakarza. Pan Robert zdradził nam jednak, że nie miał do tej pory wiele doświadczeń z tym sportem.

– Pierwszy raz w życiu to robię, ale spojrzałem, podumałem i pomyślałem: a czemu by nie" – mówi.

W trakcie podróży zdarzały się liczne trudności i przygody. Kontuzjowana ręka, upały, podczas których pot zalewał oczy, silny wiatr utrudniający płynięcie czy burze - to tylko niektóre z wyzwań, z jakimi zmierzył się Robert Tomalski.

- Koło Warszawy przebiłem i naddarłem kajak. Obejrzałem się za siebie, a tam rufa już cała zatopiona - opowiada. – Musiałem się zatrzymać, bo nie miałem kompletu naprawczego. Przywieźli mi go dopiero rano. Nigdy nie przewidzisz, co Wisła pokaże. A to wysoki stan wody, a to wiatr w oczy, a to lawirowanie od brzegu do brzegu. Każdy dzień był inny.

Napotkane trudności nie były jednak w stanie złamać ducha podróżnika. Na pytanie, czy im wyżej w górę rzeki, tym ciężej, odpowiedział:

– Staram się o tym nie myśleć. Po prostu codziennie robię swoje, swój limit.

Robert Tomalski jest już w połowie swojej wyprawy i jeszcze wiele wyzwań przed nim. Trzymamy za niego kciuki i życzymy sukcesu w realizacji jego celu.

Data publikacji:

Autor:

Komentarze