Rewolta ’68 – gdy życie splata się z historią

Udostępnij ten artykuł

Jeden z poniedziałkowych seansów Kina pod Srebrną Gwiazdą otworzył Daniel Olbrychski – legenda polskiego kina. Amerykański film z cyklu „Rewolta’ 68 „Nieznośna lekkość bytu” z 1988 r. oglądał razem z kazimierską publicznością syn aktora – Wiktor.

Rok 68 był szczególny w historii wielu krajów na całym świecie. Przez Polskę, Czechosłowację, Niemcy, Francję, Stany Zjednoczone i wiele innych państw przeszła fala protestów studenckich, często brutalnie tłumiona przez władze.

Film "Nieznośna lekkość bytu”Philippa Kaufmana nawiązuje do wypadków Praskiej Wiosny, ale ukazanych jako tło, na którym rozgrywają się losy głównych bohaterów. Są wprawdzie momenty, gdy historia zda się dominować na ekranie, ale wciąż jak przedmiot zainteresowania głównych bohaterów, którzy biorą w nich udział bądź bezpośredni jako uczestnicy demonstracji, bądź pośredni – dokumentując wydarzenia na kliszy fotograficznej. Ta burza polityczna, w którą zamieszani są Tomasz i Teresa – w ich rolach Daniel Day-Lewis i fantastyczna Juliette Binoche – zderzona zostaje na ekranie z burzą w ich własnym życiu – ze zdradą, kłamstwem, cierpieniem. Konfrontacja ta pokazuje jednak, ze uczucie, które połączyło bohaterów, jest prawdziwe – mimo wszystko.

Daniel Olbrychski, który razem z Grażyną Torbicką film zapowiadał, przypomniał moment, w którym dotarła do niego wiadomość o rewolucji w Czechach.

- Gdy na planie „Pana Wołodyjowskiego” doszła do nas wiadomość, co się dzieje u naszych przyjaciół czeskich – z Havlem, Milanem Kunderą, Miloszem Formanem, Wojtkiem Jasnym czy Jirim Menzlem (który był tutaj rok temu) – z tymi wszystkimi wspaniałymi ludźmi, którzy tam wtedy protestowali wierząc, że socjalizm można poprowadzić jakąś inną drogą – bardziej niezależną, bardziej otwartą, wyobrażaliśmy sobie, że stoją naprzeciwko luf czołgów sowieckich, ale również i polskich wtedy. Pamiętam, że Tadeusz Łomnicki, który należał do partii z przekonania, powiedział: To jest hańba!

„Nieznośna lekkość bytu” Philipa Kaufmana to adaptacja powieści Milana Kundery pod tym samym tytułem. Udział w nim Daniela Olbrychskiego, który w tym czasie mieszkał poza Polską - w Paryżu, był zasługą samego Kundery, który – jak wspomina Olbrychski – zwrócił uwagę, ze powinien on zagrać główną rolę doktora Tomasza. Raz dlatego, że autorowi marzyło się, że powinien to być Słowianin, a dwa – by był to ktoś w jego wieku. Kundera pisał tę książkę, gdy miał czterdzieści parę lat – pisał troszkę o swoim wnętrzu, o swojej słabości do kobiet – na tle wydarzeń politycznych. „Niezwykła lekkość bytu” Kundery to książka o dojrzałym mężczyźnie i jego koncepcji życia – w którą wpisane było interesowanie się wciąż nowymi kobietami, a nie była to ciekawość młodości.

- Ale ja nie dałbym rady zagrać tej roli – wspomina Olbrychski, który w rezultacie przyjął epizodyczną rolę czeskiego ubeka. Grał – odwołując się do własnych doświadczeń z Rakowieckiej, gdzie próbowano mu niemal dosłownie wybić z głowy poparcie dla robotników czy potępienie stanu wojennego. Stąd tez w jego kreacji ta postać oscyluje pomiędzy dobrem i złem, byle by tylko złamać człowieka i dopiąć swego.

Publiczność potraktowała spotkanie z Danielem Olbrychskim jako lekcję historii najnowszej - niewiele osób ośmieliło się zadać pytania o tamten czas. Czy to oznacza, że tak naprawdę wciąż niewiele wiemy o czasach, w których przyszło nam żyć?

Data publikacji:

Autor:

Komentarze