Kazimierz dwóch księżyców

Udostępnij ten artykuł

Słoneczna niedziela była doskonałą okazją do inauguracji nowego szlaku turystycznego w Kazimierzu. Ofertę przygotowało Muzeum Nadwiślańskie.

Ile razem dróg przebytych?
Ile ścieżek przedeptanych?
Ile deszczów, ile śniegów
wiszących nad latarniami?
- pytał Konstanty Ildefons Gałczyński.


A ile z tych dróg udało się Wam razem przedeptać w Kazimierzu? Wszystkie? Jeżeli tak, i jeżeli nie, to przed Państwem kolejna propozycja: Szlak dwóch księżyców wiodący śladami Marii i Jerzego Kuncewiczów, dla których Miasteczko stało się azylem, ich miejscem na ziemi. Zaczyna się oczywiście przed Kuncewiczówką i prowadzi przez 12 mniej lub bardziej znanych kazimierskich miejsc.

- Największym zaskoczeniem podczas opracowywania tego szlaku były dla mnie domy sąsiadów i to, co się dowiedziałem o relacjach Pani Marii z mieszkańcami Kazimierza. Nie z literatami, filmowcami, ludźmi kultury, tylko ze zwykłymi ludźmi, którzy tu mieszkali, tu pracowali, walcząc o egzystencję codziennego dnia. Potrafiła ze zwykłym człowiekiem rozmawiać, nigdy nie miała obiekcji – mówi Stanisław Turski, autor szlaku i przewodnika. – Przedstawiała ich w bardzo sympatyczny sposób. Czasami można odnieść wrażenie, że byli jej bliżsi niż przyjaciele z grupy artystów. Można odnieść wrażenie, że Kuncewiczowa ich bardzo ceni. I tę sympatię się czuje.

I tę sympatię się czuło podczas wędrówki oficjalnie otwierającej Szlak dwóch księżyców, bo oprócz barwnych opowiadań Stanisława Turskiego o kazimierskich kolejach losu Kuncewiczów, zwiedzającym towarzyszyły fragmenty utworów Marii Kuncewiczowej, głównie tytułowe „Dwa księżyce” i „Listy do Jerzego”. Może dlatego Kazimierz tak przyjaźnie otworzył się i na turystów i na miejscowych, błyszcząc słońcem na Annie i Farze, i jaskrawym błękitem nieba nad całym Miasteczkiem.

Przy takiej właśnie, jakby wcale nie późnojesiennej, pogodzie odbywała się ta pierwsza wędrówka. Kuncewiczówka, dom Reginy Białowiejskiej, duch pensjonatu Świtezianka i inne przyjazne duchy wąwozu Małachowskiego, który łączy te miejsca z resztą świata, dom Michalaków, Grodarz, który na tę okazję puścił znowu swoje wody do Wisły, Mały Rynek z Jatkami i Synagogą, Krzywe Koło z domem Sicińskiego, Fara, wspomnienie po Hotelu Polskim Berensa, Rynek, widok spod Klasztoru na fantastycznie jakby specjalnie na tę okazję oświetlone Miasteczko. I ta ostatnia droga, która zawiodła Kuncewiczów pod dąb prastary, miejsce oznaczone dwoma krzyżami i inskrypcją o biblijnych błogosławieństwach… I znów spojrzenie na Miasteczko i Wisłę – stąd – które bez słów wyjaśnia, źródło ich przywiązania do tego miejsca. Zakochać się w Kazimierzu… Dziś to może banalne, chociaż dla Kuncewiczowej nie była to na początku łatwa miłość – Miasteczko bez kanalizacji i podstawowych wygód cywilizacji budziło w niej co najmniej sprzeczne uczucia i gdyby nie mąż, czmychnęłaby pewnie stąd prędko.

Panna Krajewska zbladła.
— Co mnie się stało? Mnie — nici — zawołała w uniesieniu. — Ale tobie, tobie, Pawle, co się to stało, że święty dar boski — talent — zużywasz na malowanie rynsztoków?!
Stare, okrągłe oczy patrzyły rozpaczliwie w zmieszane oblicze siostrzeńca...
Malarz stracił orientację.[…]
— Proszę cioci, mój Boże, rynsztok... Owszem. A cóż to właściwie szkodzi?
Dlaczegoż nie ma być rynsztok?
Krajewska wyrwała rękę.
— Dlaczego nie ma być? — zapieniła się — dlaczego? Bo dosyć, że on tu naprawdę płynie. I śmierdzi. I ludzi truje.
Głos uwiązł w gardle. Paweł skorzystał z tego, by dalej niezręcznie tłumaczyć:
— Dobrze, proszę cioci... Płynie i śmierdzi — to nie wszystko. Ale jak błyszczy! O, proszę. Ta dziewczyna. Nie widzi brudu... nie czuje zapachu... Zbiera słońce z tej strugi.

Urok tamtego Kazimierza dostrzeżony przez Pawła w opowiadaniu „Dziwna Rachel” oddają zdjęcia, a tych nie brak w przewodniku, którego promocja towarzyszyła inauguracji Szlaku dwóch księżyców.

-  Zdjęcia przywołują Kazimierz młodości Marii Kuncewiczowej, ten Kazimierz, którego wiele osób szuka i nie znajduje. De facto, żeby zobaczyć ten stary Kazimierz, trzeba się wybrać do bożnicy, bo tam właśnie są stare zdjęcia Miasteczka nie tylko żydowskiego, ale i tego, który zafascynował malarnię prof. Pruszkowskiego. My też mamy takie stare zdjęcia i to nie są tylko fotografie słynnego Edwarda Hartwiga, ale bardzo wielu fotografów, których Kazimierz inspirował. Bardzo wielu artystów ten Kazimierz przedwojenny i ten Kazimierz powojenny w formie negatywów przekazało Muzeum Nadwiślańskiemu w Kazimierzu Dolnym. Myśmy te zdjęcia postanowili wykorzystać w przewodniku – mówi Monika Januszek – Surdacka kierownik Domu Kuncewiczów oddziału Muzeum Nadwiślańskiego. – Mogą tu państwo znaleźć m.in. zdjęcia Adama Hanuszkiewicza. Uważne oko dojrzy Kazimierz z nieistniejącymi budynkami, ze słynną restauracją Berensa, z domem cadyka, których już w Kazimierzu nie ma. Żeby Państwo mogli wyobrazić sobie, jak Kazimierz wyglądał i żeby Państwu uzmysłowić to, że niekoniecznie to było ładne, estetycznie wyglądające miasteczko, zachęcające do tego, by do niego przyjeżdżać. Bo Kazimierz miał różne oblicza. Fantastyczne zdjęcia Grodarza, doskonałe zdjęcia Nadrzecznej pokazują miejsca, których naprawdę próżno szukać dziś w Kazimierzu. Podejrzewam, że takie zdjęcia są nie tylko w archiwach muzeum, ale i u mieszkańców Kazimierza Dolnego też by się znalazły. Może należy zastanowić się nad tym, jak je upowszechnić? Jak je pokazać? Bo myślę, że warto.

Żeby otrzymać przewodnik Szlak dwóch księżyców, wystarczy wejść na stronę muzeum Nadwiślańskiego i pobrać go w wersji elektronicznej. Ci, którzy chcieliby go otrzymać w wersji papierowej, muszą się śpieszyć.

- Jeżeli chcą Państwo razem z nami wędrować szlakiem Kuncewiczów, wystarczy po Nowym Roku się do nas zgłosić: zatelefonować lub napisać do Domu Kuncewiczów, zaproponować datę przyjazdu grupy powyżej 5 – osobowej i my wtedy przekażemy Państwu przewodnik oraz przejdziemy z Państwem kawałek trasy, a potem będziemy Państwa namawiać do tego, żebyście się zabawili w kazimierskich Sherlocków Holmesów i odnaleźli te wszystkie miejsca, które są opisane w przewodniku. Zadanie jest proste, bo w środku znajduje się bardzo dokładna mapka, a miejsca są ogólnodostępne, wiec nie będzie żadnego problemu, by z tej formy turystycznej skorzystać – mówi Monika Januszek – Surdacka.

Oferta ta ważna do wyczerpania nakładu przewodnika, którego wydrukowano 4 tysiące sztuk, adresowana jest przede wszystkim do osób starszych. Projekt uzyskał bowiem dofinansowanie w ramach grantu Adamed dla seniora.

Data publikacji:

Autor:

Komentarze