Uratowali wawelskie arrasy

Udostępnij ten artykuł

Podczas Europejskich Dni Dziedzictwa nie brakuje lekcji historii. Jedna z nich wygłoszona została w Kazimierskim Ośrodku Kultury. Była to lekcja odwagi i patriotyzmu. Lekcja z życia wzięta, a jej bohaterami byli zwykli ludzie, którym przyszło zmierzyć się z II wojną światową.

Na początek w Kazimierskim Ośrodku Kultury odbył się wykład poprzedzający odsłonięcie pomnika w Męćmierzu. Wykład ten poprowadziła Alicja Wasilewska – urodzona w Kazimierzu Dolnym, a obecnie mieszkająca w Karmanowicach, przewodnik PTTK. Przybliżyła ona zebranym gościom historię ratowania skarbów wawelskich w czasie II wojny światowej.

Po długiej i męczącej podróży drogą wodną z Krakowa do Sandomierza, Annopola, a w końcu i do Kazimierza Dolnego, gdy dalsza podróż wydawała się nie mieć sensu, statek ze skarbami wawelskimi przybił do miejscowości Męćmierz. Stąd planowano udać się w kierunku Lublina. Skarby ze statku przeładowano na ląd, w tym czasie dwóch mężczyzn z załogi dotarło do Miasteczka. W Kazimierzu Dolnym pomoc zaoferował, pełniący w tym czasie funkcję naczelnika poczty – Leopold Pisz.

- Leopold Pisz nawiązał kontakt telefoniczny z dowództwem grupy operacyjnej „Wojciech”. Grupa ta przyrzekła samochody i ochronę wojskową – opowiada Alicja Wasilewska. – Obiecany tabor jednak nie nadszedł. Później okazało się, że został zbombardowany. W tej sytuacji skarby przeszły w ręce chłopów. Furmanki przewiozły je z Męćmierza do Kazimierza a następnie do Karmanowic.

Tam po raz kolejny próbowano załatwić ochronę wojskową przy dalszym transporcie, jednak nie udało się. Opiekę nad skarbami przejęli miejscowi chłopi. Potem nocą przewieźli skarby do Wojciechowa, a stamtąd do Tomaszowic, gdzie czekały samochody. Po długiej podróży skarby dotarły w końcu do Kanady, a w roku 1959 ich część powróciła do Polski.

Podczas wykładu podkreślano wielką wagę udziału chłopów w przewożeniu krakowskiego skarbu. Tym bardziej, że byli oni nieświadomi tego, za co ryzykują życiem. Pomagali przy transporcie skrzyń, nie pytając, jaka jest ich zawartość. Dlaczego?
– Tak po prostu było. Trzeba było pomóc, to pomagaliśmy. O tym, że przewoziliśmy wawelskie skarby dowiedzieliśmy się wiele lat po wojnie – mówi Julian Karczmarczyk, jedyny żyjący do dziś uczestnik opisywanych wydarzeń. Gdy wybuchła II wojna światowa miał 16 lat.

Po wykładzie goście przejechali bryczkami do Męćmierza. Tam miało miejsce uroczyste odsłonięcie pomnika upamiętniającego 70-tą rocznicę uratowania skarbów wawelskich przez miejscową ludność. W wydarzeniu tym uczestniczyli zarówno mieszkańcy Męćmierza, jak i zaproszeni goście. Kamień został uroczyście odsłonięty i poświęcony. Od teraz jego zadaniem jest przypominanie o tym jakże ważnym wydarzeniu, dzięki któremu do dziś możemy oglądać krakowski Wawelu w pełnej krasie.

Na pomniku widnieje napis:
„W dniu 9 września 1939 roku do tego miejsca dopłynął galar, którym ewakuowano skarby wawelskie. Dzięki pomocy miejscowej ludności Kazimierza Dolnego, Karmanowic i Wojciechowa przetransportowano je furmankami do Tomaszowic, a następnie wywieziono z Polski przez Rumunię do Kanady. Powróciły na Wawel w latach 1959 – 1961. W 70. rocznicę uratowania skarbów kamień ten ufundowano staraniem Towarzystwa Opieki nad Zabytkami Oddział w Kazimierzu Dolnym. Męćmierz 09.09.2009” .

Data publikacji:

Autor:

Komentarze