Temat: kamieniołomy

Udostępnij ten artykuł

Sprawa sprzedaży kamieniołomów wciąż budzi kontrowersje. Miłośnicy Kazimierza starają się bronić tego terenu przed zabudowaniem, wprowadzając stosowne poprawki w planie zagospodarowania. Czy miasto uzna, że plan takiej korekty wymaga, przekonamy jeszcze w lutym.

Sprawa sprzedaży kamieniołomów przez miasto z nadzieją na pozyskanie funduszy na inwestycje w Kazimierzu Dolnym wywołała sprzeciw społeczny. Początkowo na miejskich tablicach ogłoszeń pojawiły się anonimowe protesty. Wkrótce potem zawiązał się Obywatelski Komitet Ochrony Krajobrazu Kamieniołomu, który protestuje już otwarcie – nie tyle przeciw sprzedaży jako takiej (choć nie ukrywa, że wolałby, żeby kamieniołomy stanowiły przestrzeń publiczną), ile przeciw szybkiej sprzedaży tego terenu – zanim zostaną doprecyzowane zapisy miejscowego planu zagospodarowania.

Uaktualniony w 2003 r. plan przewiduje wykorzystanie kamieniołomu na cele inwestycyjne – pod usługi turystyczne i kulturalne. Obywatelski Komitet Ochrony Krajobrazu Kamieniołomu złożony z ponad 60 miłośników Miasteczka, wśród których pojawiają się znane nazwiska ludzi nauki, kultury i sztuki, wyraża obawę, „że nieprecyzyjne, a nawet sprzeczne ze sobą zapisy miejscowego planu […] mogą w skutkach doprowadzić do zakłócenia lub zniszczenia krajobrazu, na który składa się m. in. kazimierski kamieniołom i otaczające go tereny, wspólnie tworzące prawe zbocze pradoliny Wisły.”

- Zapisy te były formułowane w czasach może nie odległych czasowo, ale odległych – jeśli chodzi o doświadczenia inwestycyjne – mówi prezes komitetu prof. Bogusław Szmygin. – Kazimierz tradycyjnie był określany jako miasto, które ma się rozwijać w skali inwestycji proporcjonalnych do jego wielkości. Formułując otwarty zapis o usługach turystycznych nikt nie przypuszczał, że mogą się tu pojawić takie inwestycje jak Król Kazimierz - jeśli chodzi o wielkość hotelu w stosunku do obiektu wyjściowego. Dzisiaj wiemy, ze pewne granice zostały przekroczone. MOŻNA ZAKŁADAĆ, że ktoś, kto kupuje kamieniołom za tak duże pieniądze (blisko19 mln zł – red.), robi to w celach jak najbardziej komercyjnych, a to oznacza, że będzie chciał tu stworzyć inwestycję, która będzie proporcjonalna do poniesionych nakładów. W związku z tym należy przypuszczać, że powstanie tam obiekt duży, ZNACZNIE ingerujący w ŚRODOWISKO I krajobraz . I to tworzy sytuację, którą należy uważać za groźną.

- Celem Komitetu – mówi architekt prof. Konrad Kucza Kuczyński – jest uściślenie tych zapisów, które są obecnie w miejscowym planie zagospodarowania, tak, by nie można było realizować tam inwestycji wbrew naturze Kazimierza, bo jego największą wartością jest koegzystencja architektury i krajobrazu w miejscu przełomu Wisły. To powinno być chronione.

- Konserwatorzy zabytków uważają – mówi prof. Szmygin – że my – nasze pokolenie czy – w węższej skali władze, które są obierane na cztery lata - nie jesteśmy JEDYNYMI właścicielami zabytków. Są one RÓWNIEŻ własnością przyszłych pokoleń. W związku z tym nie możemy nimi swobodnie dysponować - nie powinniśmy ich w sposób jednoznaczny i całkowity przekształcać. Naszym obowiązkiem jest przekazanie ich w przyszłość. Zagospodarowanie kamieniołomu, wybudowanie tam czegoś dużego spowoduje, że w sposób nieodwracalny to miejsce zniszczymy. A kamieniołom w Kazimierzu ma wartości krajobrazowe, przyrodnicze i kulturowe, KTÓRE powinny być chronione. Razem z innymi elementami Kazimierza tworzy unikalną atmosferę, dla której ludzie tu przyjeżdżają z całej Polski. Jeżeli zostanie przekroczona pewna granica, ludzie przestaną tu przyjeżdżać.

Profesor Szmygin pytany rodzaj inwestycji, które byłyby wg niego dopuszczalne w tym miejscu, uchyla się od odpowiedzi:
- Reprezentuję środowisko konserwatorskie i nie naszą rzeczą W TYM PRZYPADKU jest określanie tego, co tam ma powstać. – Szczegóły: charakter inwestycji i formy – to jest już domena inwestora i architekta. My powinniśmy określić jedynie granice, które nie powinny być przekroczone.


Profesor Kucza – Kuczyński traktuje inwestycje w kamieniołomach jako wyzwanie dla architekta.
- Przede wszystkim to miejsce powinno być uporządkowane. Zburzyłbym to, co zostało po zakładzie komunalnym – baraki zasłaniają widok na kamieniołom od strony wału wiślanego. Poruszyłbym także sprawę uporządkowania najbardziej zaniedbanych prywatnych gospodarstw obok kamieniołomów. Dopuszczałbym – jak plan miejscowy przewiduje – budynki parterowe niezwykle dyskretnie wpisane w teren tak, by nie zasłaniały widoku na kamieniołom, Albrechtówkę i początek Janowca. Budynki pokryte mogłyby być „zielonym” dachem, który wbrew pozorom jest tańszy niż zalecany w Kazimierzu dach gontowy,  mogłyby być częściowo wkopane w ziemię. Mogłoby powstać np. lapidarium z pięknymi okazami z kamieniołomu – śladami z okresu kredy. Tu mogłoby być miejsce, gdzie można usiąść na kawę, tu powinny powstać ścieżki dydaktyczne, które by eksponowały bogactwo roślin w tym miejscu, bo jak ktoś kiedyś powiedział, w Kazimierzu i okolicy jest cały atlas polskich roślin! Mówimy oczywiście o podnóżu kamieniołomu, bo góra jest świętością i jest poza dyskusją – mówi prof. Kucza Kuczyński.

Pod koniec stycznia przedstawiciele Komitetu przedłożyli władzom samorządowym pismo, w którym wyraziły wolę współpracy z miastem nad zmianami w planie zagospodarowania przestrzennego tego terenu. Stanowisko miasta w tej sprawie poznamy – jak zapowiada zastępca burmistrza Maciej Żurawiecki – jeszcze w lutym


Fot. Mateusz Stachyra

Data publikacji:

Autor:

Komentarze