Spacer nad rzeką

Udostępnij ten artykuł

"W atmosferze budzącej się wiosny, wiślanych skarp i cienistych wąwozów, które oparły się upływowi czasu, Zosia odkrywa prawdę o cudownym kazimierskim domu i zamieszkującej go rodzinie. Jej przyjazd sprawia, że dawne rany zostają rozdrapane, jednak tylko po to, by móc wreszcie się prawdziwie się zagoić" – czytamy w zapowiedzi nowej książki Moniki Oleksy "Spacer nad Wisłą", która oprócz fikcyjnych bohaterów wprowadza rzeczywiste postacie z Kazimierza: organisty Jerzego Kuny, fryzjerki Wioli czy Aleksandra Serwatki z „Dwóch Księżyców”.

- Weź kilka dni wolnego i przyjedź do Kazimierza! – te słowa, które przez telefon wypowiada Zosia – główna bohaterka książki Moniki Oleksy „Spacer nad rzeką” – do swojej przyjaciółki Kingi są właściwie kwintesencją Miasteczka. To tu wszystko można zrozumieć. To tu wszystko można naprawić. To tu wszystko można sobie poukładać. To tu wszystko można zacząć od nowa.

Kazimierz daje tę moc, by przede wszystkim zrozumieć siebie. Pozwala wsłuchać się w siebie, rozpoznać swoje pragnienia i skorelować je z wartościami. Pozwala przekonać się, czy idziemy właściwą drogą w życiu, czy może warto wyznaczyć nowe cele, wytyczyć nowe szlaki.

To właściwie Kazimierz jest głównym bohaterem „Spaceru nad rzeką”. Losy bohaterów: Zosi i Pawła, Bożenki i Mikołaja, Joanny i Jana, Kingi i innych są tu raczej okazją do pokazania ozdrowieńczych sił Miasteczka.

Monika Oleksa pokazuje wszystkie najważniejsze jego punkty: Rynek ze studnią i Kamienicami Przybyłów, Klasztor i Farę, Górę Trzech Krzyży z zapierającym dech w piersiach widokiem.

- O rany, Zośka, jak tu pięknie! – Kinga wdrapała się właśnie na szczyt wzgórza i zachwyciła się rozciągającym stąd widokiem. Miałyśmy u stóp cały Kazimierz.

Oleksa prowadzi czytelnika na Mały Rynek, pozwala mu zajrzeć do sklepików w podcieniach Dużego Rynku, wiedzie do ogrodu ciszy – na cmentarz.

- Spójrz, ciociu, to jest ławeczka, na której odpoczywają sobie zmęczone ziemską wędrówką dusze. – Mój wzrok podążył za ręką chłopca wskazującą zmurszałą ławkę ustawioną tuż pod wyłomem muru, za którym rozciągał się zapierający dech widok na Wisłę i okolice Kazimierza. 

W książce jest też miejsce na te okolice. Akcja momentami przenosi się do pobliskiego Rąblowa czy do podkazimierskiego Mięćmierza, który pozwala autorce wprowadzić kazimierski motyw sadu, spinającego powieść jak klamra.

- Jeżeli kiedykolwiek będę musiała odejść, odnajdziesz mnie tu, w jabłoniach, i w każdym z owoców, które one urodzą… - Usłyszał za sobą głos kobiety, który wplótł się w koncert na skrzypce jednego świerszcza. Odwrócił się twarzą do niej i wyciągnął rękę, pomagając jej się podnieść. A potem nie wypuszczając jej dłoni, zaprowadził na koniec sadu, aby mogli wspólnie obejrzeć ich prywatny spektakl zachodzącego nad lasem słońca.

Ten sad staje się miejscem miłości – tej, która niszczy, i tej, która buduje.

– Bo taka właśnie była miłość. Nienatarczywa. Szanująca wolność człowieka. Czuła. Delikatna. Harmonijna. Tylko ona potrafiła zatrzymać czas i sprawić, że każdy dzień zaczynał się uśmiechem i kończył nadzieją. I tylko ona wymawiała twoje imię tak, że nie trzeba było więcej słów, aby zrozumieć, że jesteś dla niej kimś wyjątkowym. Tak jak Bożenka była kimś wyjątkowym dla Mikołaja, choć on przez tyle lat nie chciał sobie tego uświadomić.

Bo „Spacer nad rzeką” to książka o miłości, której pragnienie sprowadza do Kazimierza wielu ludzi. Mają tu swoje romantyczne miejsca, gdzie przyklęka niejedno kolano, gdzie niejedna dłoń przyjmuje zaręczynowy pierścionek. Chociaż nie wszystkie splecione tu losy są szczęśliwe. I o tym też jest ta książka, w której Kazimierz pozwala jednak znaleźć szczęśliwe zakończenie.

 

Zapraszamy do lektury najnowszej książki lubelskiej pisarki Moniki Oleksy „Spacer nad rzeką”, autorki zbioru opowiadań „Uśmiech mima (2002) i powieści „Miłość w kasztanie zaklęta” (2011) „Ciemna strona miłości” (2012), Niebo w kruszonce (2016) oraz powstałej w Kazimierzu - „Samotność ma twoje imię” (2014).

 

Data publikacji:

Autor:

Komentarze