Kuncewiczówka znowu wita gości

Udostępnij ten artykuł

Piknikiem na otwarcie powitał gości w ostatni weekend Dom Kuncewiczów, który jako jeden z pierwszych obiektów Muzeum Nadwiślańskiego otwarto po zakończeniu prac remontowych.

Uroczystym przecięciem wstęgi otwarto w miniony weekend Dom Kuncewiczów. Budynek oddany po remoncie konserwatorskim tydzień temu doczekał się – skromnej w powodu pandemii –  gali dopiero w miniony weekend. Był spacer śladami Kuncewiczów, warsztaty malowania kafli rodem „z huculskiego pieca”, były przemówienia, sadzenie róż, przecięcie wstęgi i poczęstunek. I było – co najważniejsze – zwiedzanie Domu.
Czy się zmienił? Jak się zmienił? Czy jest wciąż tak samo przyjazny?
Do Domu Kuncewiczów podążamy teraz nową – starą drogą, która – od lat nieużywana – pozwala zobaczyć odnowiony budynek w całej okazałości. Jaśniejąca w słońcu podmurówka kontrastuje z ciepłym brązem bali i szarością świeżego gontu. W środku także króluje wypiękniałe po remoncie drewno: w boazeriach, w meblach, w sufitach, podłogach i schodach. Jest ciepło, jasno i przestronnie – dzięki bieli ścian, która zastąpiła dominujący tu dotąd kolor żółty.
Właściwie wszystko jest na swoim miejscu. W salonie pianino przytuliło się jednak do samaryjskiego kilimu odsłaniając wschodnie okna i uwalniając więcej przestrzeni w miejscu, gdzie zwykle pojawiali się podczas spotkań honorowi goście. Serwantki od zachodu eksponują dary książkowe Grażyny i Stanisława Socików i lubelskiego XIX Liceum Ogólnokształcącego.
Kuchnia na piętrze to jakby drugi salon, co pokazuje, że Gospodyni w sumie bliżej było do delektowania się sztuką niż do spraw przyziemnych. Na ścianach zresztą zakrólował po remoncie Jerzy Gnatowski w wielu odsłonach – dar Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Warszawie, który wkrótce doczeka się w Kuncewiczówce oddzielnej wystawy.
W garderobie przewieszone niedbale ubrania czekają na wyjście Gospodyni do miasta, odnowione walizki i pudło na kapelusze – na pomoc w zniesieniu do auta przed kolejną podróżą. Stolik z podręcznymi drobiazgami – na rękę, która pozamyka niepotrzebne już pudełeczka. Pióro i lupa na sekretarzyku w sypialni – na dalsze godziny pochylania się nad tekstem…
Wszystko tu jest tak, jakby Gospodarze wyszli tylko na chwilę i zaraz mieli powrócić. Wszystko – na wyciągnięcie ręki – bez aksamitu czerwonych girland oddzielających świat Gości od świata Gospodarzy.
Kiedy Gospodarze zaproszą na pierwsze po remoncie spotkanie literackie? Najprawdopodobniej będzie to sierpniowe Święto Marii, szczegóły niebawem. 
Uroczyste przecięcie wstęgi podczas otwarcia Domu Kuncewiczów po remoncie>>>

Data publikacji:

Autor:

Komentarze