Jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi...

Udostępnij ten artykuł

Spotkanie trójstronne pomiędzy przedstawicielami inwestora, głównego wykonawcy i głównego projektanta na temat sytuacji na budowie szkoły w Kazimierzu było bardzo burzliwe. Zakończyło się po blisko czterech  godzinach.

Emocje podczas wtorkowego spotkania zwołanego na wniosek rodziców dzieci uczących sie w obecnie w szkole kontenerowej towarzyszyły wypowiedziom wszystkich stron, które przedstawiały swoje racje, właściwie od początku. Publiczność zgromadzona na sali Kazimierskiego Ośrodka Kultury Promocji i Turystyki, wśród której przeważali rodzice, oczekiwała jednak prostej odpowiedzi na proste pytanie: kiedy uczniowie rozpoczną naukę w nowej szkole?

Odpowiedź okazała się w zasadzie prosta: na pewno nie pierwszego września tego roku, chociaż reprezentujący gminę mecenas Paweł Wojnowski, powołując się na własne badania rynku wykonawców twierdził, że na dokończenie robót wystarczą cztery miesiące. Reprezentujący z kolei głównego wykonawcę dyrektor operacyjny Rafał Kasprzyk przekonywał, że jest to niemożliwe i podał swoją propozycję 7 miesięcy.

- Ja, realnie rzecz biorąc, podpisując się pod czterema miesiącami naraziłbym firmę na wysokie kary, które naliczane byłyby od całości robót – mówił Rafał Kasprzyk.

Przy takim założeniu, nie licząc więc bieżącego kwietnia, roboty zakończyłyby się w listopadzie.

Jakie prace pozostały do wykonania?

Po pierwsze prace w budynku. Jak to wynika z aneksu umowy powinny się one zakończyć do sierpnia. Tu najważniejszy do realizacji jest szklany łącznik, co do sposobu wykonania którego wciąż nie ma zgody pomiędzy architektami i wykonawcą.

Poza tym drogi przeciwpożarowe i uporządkowanie terenu wokół budynku.

Wciąż – mimo że budynek już stoi – niezabezpieczona jest skarpa. I tu architekci zgłaszali swoje uwagi, podkreślając, że taki stan narusza harmonogram prac przy realizacji projektu. Przyznali, że późniejsze badania geologiczne skarpy uzasadniają wprawdzie możliwość przyjęcia równie bezpiecznych, ale znacznie tańszych alternatywnych rozwiązań zabezpieczających, jednak obecnie, gdy budynek już stoi, ich realizacja będzie bardzo utrudniona. Problemem okazuje się też fakt, że po nowych pomiarach góra Sitarz, u stóp której posadowiono szkołę, jest znacznie wyższa, niż wskazywały to mapy przekazane architektom przez gminę. W najwyższym miejscu mur oporowy sięgać będzie do ok. 9 m. Z tego tytułu realne koszty zabezpieczenia skarpy według wykonawcy znacznie wzrastają. I u w zasadzie dochodzimy do sedna sporu: trzeba wyłożyć konkretne pieniądze, by szkoła mogła zostać oddana do użytku. Jakie?

Coprosa, jak podał prawnik reprezentujący gminę, wyceniła zadanie na 5 mln 450 tysięcy zł.

- My posiadamy takie wyceny, które w zakresie zabezpieczenia skarpy są tańsze o 800 tys. – twierdził mecenas Wojnowski.
  
Obecny podczas spotkania dyrektor generalny Coprosa Polska Alejandro Urciuolo mówił natomiast o zupełnie innych pieniądzach.

- Mieliśmy taką sytuację: 4 mln 300 tys. minus 1 mln 400 tys., które było wcześniej (chodzi tu o pieniądze wskazane w kontrakcie pierwotnym z 2014 r.) daje nam właśnie taką kwotę około 3 milionów różnicy. Firma Coprosa cały czas może podejmować negocjacje.
Wiadomym jest, że kwotę ustaloną wyniku tych negocjacji będzie musiała wyłożyć gmina.         

- Mamy świadomość, że musi to drożej kosztować – mówił burmistrz Andrzej Pisula. – To wynika z wielu rzeczy, które miały miejsce w całym procesie. Nie chcę rozstrzygać w tym momencie, jakie były przyczyny tych rzeczy i nie chcę obwiniać nikogo. Są to rzeczy obiektywne, które badają odpowiednie służby. W dobrym interesie nas wszystkich: zarówno dla państwa projektantów, dla firmy wykonującej prace na budowie, czyli generalnego wykonawcy, dla inwestora, jak i dla rodziców, i ich dzieci jest usłyszeć dobrą nowinę, że jest realny termin oddania szkoły do użytkowania.

I to przede wszystkim najbardziej interesowało rodziców: kiedy szkoła zostanie oddana dzieciom. Warunkiem tego, by odbyło się to jak najszybciej jest właśnie porozumienie stron, które uczestniczą w tej inwestycji. A do tego wydaje się być jednak daleko, jeżeli gmina rozważa nawet zatrudnienie innej firmy do dokończenia budowy.
Spotkanie, którego celem było przekazanie rodzicom i społeczności lokalnej informacji na temat budowy szkoły, momentami przeradzało się w negocjację i zażarty spór fachowy pomiędzy stronami.

Niewiele brakowało, by posiedzenie, które trwało blisko 4 godziny zakończyło się impasem, a strony, które coraz mocniej obstawały przy swoich propozycjach, odeszłyby od stołu… obrażone. 

Na szczęście ustalono, że następne spotkanie w tej sprawie odbędzie się tuż po świętach we wtorek 18 kwietnia o godzinie 12.00. Czy wtedy zostaną podpisane stosowne umowy?

- W dobrze pojętym interesie publicznym gminy społeczności kazimierskiej, a przede wszystkim dzieci i ich rodziców jest doprowadzić do szczęśliwego zakończenia tej inwestycji – powiedział burmistrz Andrzej Pisula na zakończenie.

 

Data publikacji:

Autor:

Komentarze