Historia uczy, a nie dzieli

Udostępnij ten artykuł

Swojczów, Łuck, Hajowe, Równe, Ostróg, Ołyka, Bazaltowe, Deraźne i Zasmyki – te miejscowości na Ukrainie odwiedzili motocykliści podczas III Wołyńskiego Rajdu Motocyklowego. Historia powinna uczyć, a nie dzielić – mówi jego organizator z Wierzchoniowa Henryk Kozak prezes puławskiego Stowarzyszenia Wołyń - Pamiętamy.

Swojczów, Hajowe, Ostróg, Ołyka, Bazaltowe, Deraźne i Zasmyki znalazły się na trasie III Wołyńskiego Rajdu Motocyklowego. To małe ukraińskie dziś miejscowości, w których jeszcze w latach czterdziestych ubiegłego wieku słychać było polską mowę. Dziś niektóre z nich, jak Hajowe – dawne Przebraże czy Bazaltowe – dawna Janowa Dolina zmieniły swe nazwy, inne jak Zasmyki zniknęły z ogóle z powierzchni ziemi i istnieją dziś tylko jako polskie cmentarze. Polskość na tych terenach to już tylko historia. I to zapisana krwawymi literami na kartach dziejów. A mimo to wciąż odsuwana w niepamięć.

- Zbrodnia Wołyńska – antypolska czystka etniczna przeprowadzona przez nacjonalistów ukraińskich, mająca charakter ludobójstwa. Objęła nie tylko Wołyń, ale również województwa lwowskie, tarnopolskie i stanisławowskie – czyli Galicję Wschodnią, a nawet część województw graniczących z Wołyniem: Lubelszczyzny (od zachodu) i Polesia (od północy). Czas trwania Zbrodni Wołyńskiej to lata 1943–1945. Sprawcy Zbrodni Wołyńskiej – Organizacja Nacjonalistów Ukraińskich frakcja Stepana Bandery (OUN-B) oraz jej zbrojne ramię Ukraińska Armia Powstańcza (UPA) we własnych dokumentach planową eksterminację ludności polskiej określali mianem „akcji antypolskiej” – czytamy na stronie redagowanej przez Instytut Pamięci Narodowej  „1943. Zbrodnia Wołyńska. Prawda i pamięć”.  – Według ostrożnych szacunków polskich badaczy, trwająca od przełomu lat 1942/1943 do połowy roku 1945 Zbrodnia Wołyńska pochłonęła około 100 tysięcy Polaków. Następnych co najmniej 485 tys. Polaków partyzantka ukraińska zmusiła pod groźbą śmierci do ucieczki na teren Polski centralnej.

- Nie zemstę, ale o pamięć wołają ofiary – głosi tablica wmurowana uroczyście w ściany kazimierskiego lapidarium za Farą ufundowana właśnie przez Henryka Kozaka z Witoszyna i taki właśnie cel przyświeca motocyklistom z całej Polski, którzy od trzech lat jeżdżą w lipcu na Ukrainę, by brać udział w uroczystościach rocznicowych poświęconym ofiarom Zbrodni Wołyńskiej, odwiedzać polskie cmentarze, spotykać się z ludźmi. Termin rajdu wybrany został nieprzypadkowo. To wtedy 11-12 lipca 1943 r. miało miejsce apogeum pierwszej fazy terroru ukraińskiego wobec Polaków na Wołyniu. Oddziały UPA 11 lipca dokonały skoordynowanego ataku na 99 polskich miejscowości, głównie w powiatach horochowskim i włodzimierskim ,  a 12 VII na 50 wsi polskich, m.in. Poryck, Sądowa, Zagaje, Kisielin.

- Historia powinna uczyć, a nie dzielić – mówi organizator rajdu Henryk kozak. – W wyniku Zbrodni Wołyńskiej zginęło około 100 tysięcy ludzi, główne cywilów, z powierzchni ziemi zniknęło ponad 1000 polskich wsi, po których dziś pozostały tylko jakieś stare studnie i dzikie sady. Trzeba o tym pamiętać i to upamiętniać. Nie o zemstę nam chodzi, tylko właśnie o pamięć. A być może niedługo będzie można mówić o tej zbrodni tak jak o Katyniu. Mamy nadzieję, że władze Ukrainy też przyznają się do tego, że Rzeź Wołyńska miała miejsce – w tej chwili ani Ukraina nie chce się przyznać do tego, ani nasze władze nie określiły tego mianem ludobójstwa.

W tym roku w III Wołyńskim Rajdzie Motocyklowym wzięło udział 18 motocykli – w sumie ponad 30 osób z całej Polski – z Witoszyna, Dęblina, Świdnika, Warszawy, Zamościa, Bydgoszczy czy Katowic.

Rajd zakończył się 15 lipca, a już Henryk Kozak planuje kolejną wyprawę na Wołyń. W poniedziałek 27 lipca grupa kazimierzaków wyruszy do Turzyska na Ukrainie, by uprzątnąć tamtejszy polski cmentarz.

- Nasza rola będzie się głównie sprowadzała do tego, żeby oczyścić to miejsce z drzew i utorować drogę do pomników, które są tam najlepiej zachowane. Dlatego zabieramy ze sobą siekiery, sekatory i piły – mówi Henryk Kozak.

Do Turzyska z Henrykiem Kozakiem wyjeżdża w sumie 7 kazimierzaków, w tym radny Rady Powiatu Marcin Pisula, który zebrał tę grupę śmiałków. Wyjazd ma charakter wolontariatu. W busie użyczonym nieodpłatnie przez firmę Bobik jest jeszcze 1 wolne miejsce. Chętni mogą się zgłaszać bezpośrednio do Henryka Kozaka tel. 609 609 700. Mile widziane jest także każde wsparcie wyprawy.

 

Fot. Z archiwum Henryka Kozaka

 

Kwoli przypomnienia: w Kazimierzu w październiku ubiegłego roku realizowano zdjęcia do filmu Wojciecha Smarzowskiego "Wołyń".

 

 

 

Data publikacji:

Autor:

Komentarze