Co się kryje za zieloną siatką?

Udostępnij ten artykuł

Trwają prace badawcze i konserwatorskie na kazimierskim Wzgórzu Zamkowym. O ich przebiegu i rezultatach władze miasta poinformowały w czasie konferencji prasowej na zamku.

Najłatwiej na zamek dostać się schodkami od strony ulicy Zamkowej. Teraz u ich podnóża stoi tablica z napisem: prace budowlane. Gdy zajrzeć za drewniane ogrodzenie, zamiast schodków – piasek. Dojścia nie ma. Zresztą już od strony miasta widać, że na Wzgórzu Zamkowym dzieje się coś dziwnego – mury zamku podobnie jak beczka baszty osłonięte są zieloną siatką ochronną. Trwa remont.

Na dziedzińcu zamkowym sterty kamieni. Mury majdanu zasłonięte rusztowaniami i siatką ochronną, spoza której widać sylwetki uwiających się konserwatorów. W centrum dziedzińca zdjęty kwadrat murawy – to tu prawdopodobnie znajduje się zasypana głęboka na 300 łokci zamkowa studnia. W następnym dużo głębszym wykopie dwójka archeologów pochyla się nad dokumentacją. Krajobraz wewnątrz zamkowych murów nieco księżycowy. To tu w pełnym jednak słońcu ma miejsce konferencja prasowa z władzami miasta i wykonawcami robót.

Jak już pisaliśmy, kazimierski zamek został zamknięty dla zwiedzających pod koniec czerwca. Wtedy na jego teren weszły ekipy archeologów i konserwatorów. Było to koniecznością, ponieważ dalsza jego eksploatacja nie tylko zagrażałaby zdrowiu czy życiu zwiedzających, ale groziłaby katastrofą budowlaną – nawet spłynięciem części ruin na zabudowę poniżej.

Nie należy się jednak spodziewać, że w wyniku prac remontowych zamek powróci do dawnej świetności i powstanie tu na przykład kolejny hotel czy muzeum. Powstała w XIV w. forteca już od XVII w. uważana była za romantyczną ruinę i tak przedstawiano ją na wielu obrazach czy grafikach. Zadaniem pracujących tu ekip jest więc utrzymanie tego stanu.

- W tej chwili trwają prace na murach polegające na uzupełnieniu ubytków w murach licowych, zespoinowaniu tych murów, wzmacnianiu konstrukcyjnym oraz na rekonstrukcji korony murów, która uległa całkowitej degradacji – mówi Konrad Grabowski, prezes pracowni konserwacji i rewaloryzacji obiektów zabytkowych Renoma w Warszawie. – Ta korona będzie miała prawdopodobnie nieco inny obraz, ponieważ do tej pory znajdowała się tutaj czapa z zapraw bardzo mocno wiążących, cementowych. Obecnie będziemy chcieli zakończyć koronę murów takim elementem porastania murów – humusem, który będzie tworzył pewne naśladownictwo naturalnego zjawiska, gdzie to roślinność otacza kamienne mury zamku – trwałej ruiny.

Równolegle z pracami konserwatorskimi trwają prace archeologiczne, które są kontynuacją wcześniejszych rozpoczętych na szeroka skalę, ale niedoprowadzonych do końca prac w latach 70 tych XX w. W ich wyniku znaleziono tu około 35 tysięcy zabytków ruchomych, w tym najwięcej ceramiki. Podczas obecnych badań również znajdowane są tego typu zabytki, m.in. fragmenty XVI wiecznych naczyń glinianych. Najważniejszym znaleziskiem są jednak nieodnotowane w dotychczasowych badaniach kamienne i ceglane maswerki znalezione na zewnątrz murów w południowo – zachodniej części zamku. Przypuszcza się, że są to fragmenty ozdobnych okien gotyckich kaplicy pałacowej.

W południowo – wschodniej części zamku znajduje się głęboki na prawie pięć i pół metra wykop – w czasie badań archeolodzy znaleźli tu ślady dodatkowych pomieszczeń znajdujących się poniżej poziomu gruntu mocno dziś podwyższonego w stosunku do stanu z okresu średniowiecza. W związku z tym na razie nie wiadomo, czy są tam jedna czy dwie kondygnacje. Najprawdopodobniej były tam pomieszczenia mieszkalne i gospodarcze – kuchnia i spiżarnie.

- Nie są to wielkie pomieszczenia – mówi Konrad Grabowski. – Całe średniowiecze, zwłaszcza w tej części Europy, nie posługiwało się pomieszczeniami wielkoprzestrzennymi, był to na ogół zbiór małych kubatur, co tutaj dodatkowo wymuszał charakter tego obiektu, jego funkcja obronno – strażnicza – może nawet bardziej strażnicza, niż obronna, bo obronność jest inaczej rozumiana w skali średniowiecza polskiego. Na kazimierskim zamku funkcjonowała stale jakaś drużyna, która obsadzała zamek. Stał on na drodze królewskiej, więc był odwiedzany przez króla, dlatego też wszystkie pomieszczenia musiały jednocześnie spełnić oczekiwania zarówno dworu królewskiego jak i funkcjonowania w ramach klasycznej architektury obronnej.

Burmistrz miasta Grzegorz Dunia deklaruje, że pomieszczenia te po dokładnym odsłonięciu i zbadaniu będą udostępnione zwiedzającym. Czy będzie tam muzeum, galeria czy katownia – jak projektował podczas konferencji prasowej burmistrz – czy będą one pełnić jakąś jeszcze inną funkcję – pokaże czas.

- Te pomieszczenia będziemy chcieli wykorzystać w przyszłości - mówi burmistrz Kazimierza Grzegorz Dunia. – Na razie to są odkrywki i nikt nie wie dokładnie, co tam pod spodem się mieści i jak to będzie można wykorzystać. Dopiero po zakończeniu tych prac otworzą się nowe możliwości zagospodarowania tego obiektu, co niekoniecznie będzie do zrealizowania na tym etapie, bo tu zakres prac jest określony, ale już myślę o pozyskaniu kolejnych środków na zagospodarowanie tych pomieszczeń, które tu uda się odzyskać.

Prace trwają również na baszcie. Badania archeologiczne nie potwierdziły przypuszczeń, by wieża strażnicza była broniona od strony północnej – nie znaleziono żadnych śladów elementów obronnych z tamtej strony. Przed archeologami jeszcze eksploracja lochu pod basztą, w której – jak głosi legenda – zmarł skazany na śmierć głodową przeciwnik króla Kazimierza Wielkiego – Maćko Borkowic.

- Oczywiście znamy tę historio – legendę (bo już nie wiadomo, czego tu jest więcej, czego tu jest mniej) – śmieje się Konrad Grabowski – ale nie należy wykluczać możliwości odnalezienia tu szkieletów jako takich. Jest to absolutnie bardzo prawdopodobne. Zresztą w bieżących wykopaliskach na zamku mamy mnóstwo tego typu znalezisk czysto anatomicznych, które pochodzą z bardzo różnych okresów. Są pochówki z wojen światowych, pochówki wcześniejsze – w tym zupełnie przypadkowe niekiedy, także być może pochówki związane z jakąś historią budowlaną tego obiektu – trzeba sobie zdawać sprawę, że obiekt budowany na takiej skarpie, w takich warunkach i przy technologiach, jakimi posługiwano się w XIV czy XV stuleciu niósł ze sobą niekiedy ofiary w ludziach – to jest zupełnie naturalna sprawa w historii tego typu obiektów.

W tej chwili prowadzone są prace w płaszczu zewnętrznym baszty – wzmacniany krenelaż i bardzo osłabione mury płaszcza. Trwają przygotowania do wymiany drewnianej klatki schodowej zarówno wewnętrznej jak i zewnętrznej.

- Prawdopodobnie gdzieś z początkiem września wejdziemy do wnętrza baszty i tutaj mamy dwa zadania: konserwacja wnętrz samej baszty i wymiana klatki schodowej na nową – mówi Konrad Grabowski. – Klatka schodowa będzie zrekonstruowana, ponieważ poprzednia była w stanie technicznym agonalnym. 

Prace na zamku i baszcie ukierunkowane na dostosowanie tego miejsca do możliwości organizacji tu imprez kulturalnych – spektakli czy koncertów wpisujących się w charakter tego miejsca – kosztować będą około 7 mln zł, z tego tylko 1 mln wyłoży gmina. Pozostałe środki pozyskano z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Lubelskiego (4900 tys.) i Ministerstwa Kultury (1 mln).

 

Baszta oddana zostanie do użytku z początkiem przyszłego roku, zamek – jeszcze później: dopiero jesienią.

Data publikacji:

Autor:

Komentarze