Chodnik na zakręcie

Udostępnij ten artykuł

Co mam powiedzieć, jak muszę tędy codziennie przechodzić z malutkim synkiem w wózku? Zagryzam zęby i płakać mi się chce z wściekłości! A starsi ludzie idący na przystanek w takich warunkach? Musiało dojść do tragedii?! – pyta nasza internautka. Wszyscy wjeżdżajacy do Kazimierza od strony Bochotnicy dobrze znają to miejsce. Niebezpieczny zakręt na Puławskiej.

O tym, że zakręt przy wjeździe do Kazimierza od strony Bochotnicy jest miejscem szczególnie niebezpiecznym wiadomo od lat. Nie ma pobocza i nie ma nawet gdzie uciekać przed samochodami, które w większości nie stosują się do obowiązującego na tym odcinku nakazu jazdy z prędkością 40 km / h. Ludzie pokonują ten odcinek drogi z prawdziwym strachem. Mieszkańcy chodzą – w trosce o własne bezpieczeństwo – po stronie mieszkań, bo tam przynajmniej jest – choć wysokie i strome – pobocze, gdzie można się w razie potrzeby schronić. Po stronie Wisły nie ma nawet gdzie uciekać, przy samej drodze rośnie żywopłot.

Według policji na tym odcinku nie ma – poza ostatnim i to śmiertelnym – wypadków. Mieszkańcy mówią jednak inaczej.
- Raz samochód wytrącił mi siatkę – mówi młoda kobieta. – Mnie zderzakiem uderzył po nogach – dodaje druga.

I to nie są odosobnione przypadki. Trzeba dodać, że w tej okolicy mieszkają rodziny z małymi dziećmi. Wózkiem przejść tędy, szczególnie w weekend – to prawdziwy horror!
Tędy prowadzi także trasa ścieżki dydaktycznej do Kamiennego Dołu i dalej w Wąwóz Piądłowskiego, Boratyńskiego i Nadedworce, chodzą więc tu nierzadko grupy turystów, w tym – szkolne wycieczki. Jak? Z duszą na ramieniu, jak inni.

A zmotoryzowanych turystów w Kazimierzu wciąż przecież przybywa. W pogodne weekendy do Miasteczka ciągną sznury samochodów.

Mieszkańcy z tą sprawą zwracali się jeszcze do burmistrza Szczypy. Kilkakrotnie. Raczej bez skutku. Raczej, bo raz nawet przywieziono kostkę na chodnik, by ją jednak zabrać przed rozpoczęciem prac. Monitowano ten problem także u obecnego burmistrza Grzegorza Duni. Mieszkańcy z ulicy Puławskiej mówią, że głosowali na niego, bo im ten chodnik obiecał. Minęło dwa lata od objęcia urzędu burmistrza, a chodnika jak nie było, tak nie ma.

- Ulica Puławska leży w ciągu drogi powiatowej, więc sprawy związane z utrzymaniem tej drogi, z zachowaniem bezpieczeństwa na tej drodze leżą w gestii Powiatowego Zarządu Dróg – mówi burmistrz Kazimierza Grzegorz Dunia. – Niemniej jednak ja nie jestem obojętny na to, co dzieje się na wszystkich drogach leżących na terenie gminy, obojętnie, czy jest to droga gminna, powiatowa czy wojewódzka. W związku z tym w tym roku na mój wniosek podjęte zostały działania, mające na celu wykonanie chodnika na odcinku tego niebezpiecznego zakrętu. W tym roku ze środków, które gmina przekazała Starostwu Powiatowemu w Puławach w ramach pomocy finansowej gminy dla powiatu zostanie wykupiony teren niezbędny pod wykonanie chodnika, ponieważ pas drogowy jest na tyle wąski, że chodnik się nie zmieści. W przyszłym roku na tym zakręcie zostanie wybudowany chodnik.

Mieszkańców dziwi decyzja o wykupie gruntów pod pasaż. Uważają, że chodnik jest potrzebny nie od strony Wisły, gdzie grunt trzeba wykupić, ale od strony mieszkań. A tu szerokość pasa drogowego do budowy ciągu pieszego jest wystarczająca.

Anna Nizioł – dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg w Puławach potwierdza jednak, że pasaż dla pieszych przy ulicy Puławskiej w Kazimierzu powstanie właśnie od strony Wisły. Plany budowy chodnika przewidują połączenie około stumetrową „wstawką” dwóch już istniejących odcinków ciągu pieszego po stronie Wisły. Właśnie na zakręcie tej ulicy.
- Najlepiej by było, by chodnik istniał po obu stronach drogi – uważa dyrektor Anna Nizioł – ale budowa pasażu od strony skarpy jest zbyt kosztowna.

Druga sprawa – to oświetlenie tego odcinka drogi, a właściwie jego brak. Teren drogi w okolicy dawnej bazy przedsiębiorstwa „Las” jest w ogóle nieoświetlony na odcinku około 500 m. Poza tym lampy uliczne też nie wszystkie się świecą. W dniu feralnego wypadku w miejscu, gdzie doszło do nieszczęścia – jak mówią zgodnie mieszkańcy – było po prostu ciemno. Żarówkę uzupełniono dopiero po interwencji mieszkańców u samego burmistrza.

Burmistrz Grzegorz Dunia jest świadomy problemu z oświetleniem. Wie, że lampy są tak ustawione, że zamiast pasa drogi nierzadko oświetlają przydrożne sady i ogrody.  Obiecuje to zmienić przy okazji kompleksowej przebudowy całego odcinka drogi łączącej Kazimierz i Bochotnicę. Tylko kiedy to będzie? Na razie nie wiadomo…

Dobrze, że przynajmniej wkrótce powstanie tu chociaż chodnik. Jest naprawdę bardzo potrzebny.
- W pierwszej połowie przyszłego roku powinniśmy ten chodnik wykonać – obiecuje burmistrz Dunia.

Zanim chodnik tu jednak powstanie, pozostaje tylko apelować do kierowców o przestrzeganie szczególnie na tym odcinku przepisów drogowych. Stoją tam dwa znaki: „Ograniczenie prędkości do 40 km / h” i „Uwaga! Piesi!”. Pamiętajcie o nich!

Data publikacji:

Autor:

Komentarze