Wybory samorządowe'18: Krzysztof Wawer

Udostępnij ten artykuł

Mówi o sobie: "Trudno mi pisać o swoich zaletach. Wolę napisać o wadach: nie potrafię grać na instrumentach, na bakier też u mnie ze śpiewem. Co gorsza, nie znajduję w sobie „parcia na szkło” i słabo wychodzę na zdjęciach. Nie mam też żony, ani nawet dzieci. Może właśnie z tego powodu mam pewność, że jako burmistrz zaangażuję się na rzecz gminy bez reszty, na 200%." Kandydat na burmistrza - Krzysztof Wawer.

Jaka jest Pana wizja rozwoju Kazimierza?

Krzysztof Wawer –
Rozwój Kazimierza postrzegam całościowo, bez podziału na miasto i tereny wiejskie. Wszystkie tereny naszej gminy mają wiele atutów, ale najważniejszym są Mieszkańcy. Sprawy infrastrukturalne są ważne, bo bez nich nie ma mowy o stworzeniu przyjaznego miejsca do życia. Nie mniej ważny jest aspekt społeczny, bo tylko zaktywizowane społeczeństwo jest w stanie skutecznie zabiegać o własne potrzeby. Do rozwoju potrzebny jest także dostęp do edukacji, służby zdrowia, kultury.

W wymiarze gospodarczym rozwój naszej gminy opieram na turystyce. Zależy mi na tym, by zachować piękno Kazimierza, a więc rozwoju nie postrzegam przez pryzmat lokalizowania w centrum miasta kolejnych wielkich hoteli. Chciałbym raczej wyeksponować piękno całej naszej gminy, by ruch turystyczny wyprowadzić z Miasteczka i stworzyć warunki do inwestowania także na terenach wiejskich. Ileż mamy „korzeniowych dołów”, które dotychczas są nieznane i ciągle czekają na odkrycie! Zamek w Bochotnicy, kamieniołomy komorowe, punkt widokowy z trzema krzyżami w Parchatce – to tylko przykłady miejsc o niezwykłym potencjale.

Chcę pobudzić przedsiębiorczość na terenach wiejskich i temu mają służyć zaproponowane przeze mnie preferencje podatkowe. Kazimierz może być doskonałym rynkiem zbytu dla lokalnych producentów. Chciałbym, by nasze lokalne produkty, obojętnie czy to będą wina, przetwory, sery, miody, drewniane figurki, wyroby z wikliny, obrazy czy cokolwiek innego, były wybierane przez turystów zamiast chińskich pamiątek dostępnych w każdym kurorcie.

Chcę, by rozwój naszej gminy odbywał się z poszanowaniem zabytków i przyrody, bo to jest nasze dziedzictwo a zarazem wielkie bogactwo. Po wąwozach powinniśmy spacerować, nie zaś organizować dzikie rajdy samochodów terenowych, nieodwracalnie niszczących nasze bogactwo. Organizowane imprezy powinny mieć wymiar kulturalny, a nie komercyjny, jak niestety coraz częściej się zdarza. Poza kulturą w Kazimierzu jest miejsce na organizację wydarzeń sportowych, które w świetny sposób mogłyby promować wszystkie zakątki naszej gminy.

Jak Pan zamierza zagospodarować tak duży i zapewne drogi w utrzymaniu budynek nowej szkoły?

Krzysztof Wawer – Błędów popełnionych przy projektowaniu nowej szkoły nie naprawimy. Tych popełnionych przy jej budowie również. Możemy tylko wprowadzać rozwiązania minimalizujące. Jestem przeciwnikiem likwidacji szkół wiejskich. Pozostawię rodzicom wybór, do której placówki zechcą posłać swoje dzieci. Rozwiązanie polegające na zamknięciu szkół wiejskich, by zapełnić nową kazimierską, należy do bardziej prymitywnych.

Pada pomysł przeniesienia przedszkola do budynku nowej szkoły. Temu rozwiązaniu jestem przeciwny z uwagi na brak w otoczeniu nowego budynku miejsca do rekreacji – zieleni, placu zabaw – w którym najmłodsze dzieci znalazłyby bezpieczny azyl. Można ewentualnie zastanowić się nad przeniesieniem najstarszych dzieci. Takie rozwiązanie ułatwiłoby adaptację najmłodszych do tak dużego budynku. Z kolei zwolnione w przedszkolu miejsce mogłoby zostać wykorzystane pod żłobek.

Pamiętajmy, że Gminny Zespół Szkół w Kazimierzu Dolnym obejmuje także liceum ogólnokształcące. Nie ma żadnych przeszkód, by ponownie ogłosić do niego nabór. W oparciu o obecną kadrę oraz dawnych, w części emerytowanych nauczycieli, liceum może zacząć na nowo funkcjonować przy niewielkich kosztach. Jakie będzie zainteresowanie wśród młodzieży, zależy przede wszystkim od promocji oraz odpowiedniego sprofilowania klas. Kazimierz ma nieprawdopodobne tradycje artystyczne. Od kilkunastu lat jest także istotnym miejscem na filmowej mapie Polski. Warto więc nawiązać współpracę ze środowiskiem twórców, by zajęcia szkolne wzbogacić o ciekawe warsztaty prowadzone przez dobrych i znanych artystów.

W nowym budynku szkoły z pewnością znalazłoby się miejsce także dla gminnej biblioteki, ale oczywiście z zachowaniem pełnej autonomii od administracji szkoły. Zwolnione przez bibliotekę pomieszczenia mogłyby stanowić alternatywę dla obecnej lokalizacji urzędu miasta. Wtedy lokale obecnie zajmowane przez urząd w centrum mogłyby zostać wynajęte – katastrofalna sytuacja finansowa naszej gminy zmusza nas do szukania nowych źródeł dochodu. Zlokalizowanie administracji gminy w jednym budynku nieco oddalonym od Rynku z pewnością usprawniłoby zarówno pracę urzędników jak i samą obsługę mieszkańców.

Czy most w Kazimierzu – o którym mówił premier Morawiecki – jest w Kazimierzu potrzebny? Wpłynie według Pana pozytywnie czy negatywnie na środowisko, atmosferę Kazimierza i jego rozwój?

Krzysztof Wawer –
Odpowiedź jest oczywista – absolutnie nie. Temat mostu nigdy nie funkcjonował w świadomości mieszkańców. Od czasu do czasu jedynie niektórzy architekci snuli wizje połączenia dwóch brzegów. Komu właściwie miałaby służyć owa przeprawa? Możemy mówić jedynie o turystach, choć dla wielu z nich niewątpliwą atrakcją jest pokonanie Wisły promem, łódką, statkiem.

Z mostem wiąże się potężne zagrożenie. Jeśli miałby powstać na wysokości kamieniołomu, to zauważmy, że tamta część miasta nie posiada żadnej infrastruktury niezbędnej do przyjęcia turystów. Most ten nie połączy żadnych dróg o znaczeniu ponadlokalnym. Z pewnością nie jest potrzebny mieszkańcom. Nie przyczyni się do rozwoju gminy, bo niby jak ma wpłynąć na rozwój Bochotnicy, Wierzchoniowa, Rzeczycy, Dąbrówki? Takie „atrakcje” nie są nam absolutnie potrzebne, a w szerszej perspektywie doprowadzą do upadku Kazimierza.

Najważniejsza kwestia to jednak aspekt finansowy. Zadłużenie naszej gminy sięga 55% dochodów bieżących i na koniec tego roku ma przekroczyć 15 000 000 zł. Konstrukcja finansowa zaproponowana przez rząd sprawia, że Kazimierz z Janowcem musieliby wyłożyć minimum 40 mln zł. Tymczasem dochody bieżące naszej gminy kształtują się na poziomie 27 mln zł. Wydatki bieżące, a więc te które musimy corocznie ponosić, to około 26 mln zł. Na inwestowanie zostaje nam 1 mln! W realizacji tej inwestycji nie będzie partycypował powiat czy urząd marszałkowski. Jednostki te nie potrafią zadbać o własną infrastrukturę, skutkiem czego wydajemy miliony z budżetu gminy na budowę i utrzymanie dróg i chodników nie należących do nas!

Oczywiście dobrze się stało, że program budowy mostów powstał. Ale nie rozumiem, z jakiego powodu rząd ma decydować, których samorządów może on dotyczyć. Jest program wspierania budowy dróg lokalnych, ale tam nikt nie narzuca nikomu lokalizacji inwestycji. I tak być powinno z mostami. U nas most na Wiśle nie jest potrzebny. Chciałbym jednak, by powstał niewielki mostek na Bystrej, z brakującym odcinkiem wału przeciwpowodziowego pomiędzy Kazimierzem a Bochotnicą. To są inwestycje leżące w kompetencji administracji rządowej. Ich powstanie poza wymiarem bezpieczeństwa, dałoby bodziec do szerszego udostępnienia turystom naszej gminy.

Jako gmina mamy naprawdę poważniejsze wydatki związane z budową dróg, chodników, całej infrastruktury technicznej. Wystarczy spojrzeć, jak wygląda centrum Kazimierza. Most jest absolutnie czymś zbędnym. Kto z turystów będzie chciał wejść na Górę Trzech Krzyży, by podziwiać panoramę mostu zamiast przełomu Wisły z majaczącym na horyzoncie zarysem zamku w Janowcu? Pomysł ten jest równie absurdalny jak ten związany z wybrukowaniem Korzeniowego Dołu.

Jak Pan zamierza dbać o porządek w mieście, o respektowanie przepisów drogowych, przepisów prawa?

Krzysztof Wawer –
Sprawa porządku w mieście ma wymiar wieloaspektowy. Zacznę od kwestii parkowania i respektowania znaków. Za to odpowiada policja, choć oczywiście często nie wypełnia należycie powierzonych obowiązków. Powód jest jeden – zbyt mało etatów w kazimierskim posterunku. Należy zatem zabiegać o ich zwiększenie, szczególnie jeśli chodzi o sezon turystyczny. Jestem przeciwny powoływaniu straży miejskiej i tworzenia „zbrojnego ramienia urzędu”. Jest to zbyt kosztowne rozwiązanie, a ponadto z funkcjonowaniem straży często związane są liczne patologie.

Kolejny aspekt to handel. Gdzie i kiedy można handlować, reguluje stosowna uchwała Rady Miejskiej w Kazimierzu Dolnym. Może nie jest ona doskonała i wymaga zmian, ale nic nie może tłumaczyć braku jej przestrzegania. W Kazimierzu handluje się wszędzie i wszystkim, a na tym handlu zamiast mieszkańców w większości zarabiają osoby z zewnątrz. Chodniki mają służyć do spacerowania, nie zaś do sprzedaży wszelkiej maści produktów. Tradycyjnie handel skupiał się na Małym Rynku i tam powinien być kontynuowany. Ale Mały Rynek nie może być jednocześnie parkingiem dla handlujących czy też miejscem noclegowym. Uważam także, że wspierany powinien być handel lokalnymi produktami – owocami, przetworami, rękodziełem itp.
Jestem przeciwny limitowaniu miejsc parkingowych dla mieszkańców. Absurdalnym rozwiązaniem jest konieczność występowania do burmistrza o zgodę na parkowanie. Burmistrz powinien zajmować się poważniejszymi rzeczami niż rozdzielaniem „przywilejów”. Kiedyś każdy mieszkaniec dostawał winietę z herbem miasta, która naklejona na szybę samochodu dawała prawo do parkowania. Jestem za takim prostym rozwiązaniem. Prawo jest prawem, ale niektóre z wprowadzonych ograniczeń w ruchu drogowym w Kazimierzu były absurdalne. Wspomnę choćby ograniczenia w ruchu na ul. Lubelskiej i Krakowskiej czy zamknięcie dojazdu do dworca autobusowego. Organizacja ruchu musi być zatem dostosowana przede wszystkim do potrzeb i oczekiwań mieszkańców.

Jak zorganizować ruch turystyczny w Kazimierzu? Czy realne jest według Pana wyłączenie miasta z ruchu samochodów, a zastąpienie ich jakąś komunikacją miejską, np. meleksową – z parkingów do centrum i miejsc noclegowych?

Krzysztof Wawer –
Całkowite zamknięcie Kazimierza dla pojazdów jest pomysłem nierealnym. Poza mieszkańcami, którzy muszą dojeżdżać do swoich posesji, funkcjonuje w centrum Miasteczka mnóstwo hoteli i kwater posiadających własne miejsca parkingowe. Problemy komunikacyjne naszego Miasteczka związane są z oblężeniem turystów jednodniowych. W sezonie Kazimierz dosłownie stoi w korkach. Wszyscy chcą dojechać do samego rynku, choć parkingi przed miastem są od niego oddalone jedynie o kilkaset metrów. Trzeba spróbować zachęcić turystów do pozostawiania samochodów przed centrum. Rozwiązań może być kilka. Jednym z nich jest wspólny bilet, na który składać się będzie opłata za parkowanie, wejście na Górę Trzech Krzyży i zamek – osoby, które zechcą pozostawić pojazdu na parkingach przed miastem po prostu zapłacą mniej za wstęp do tych obiektów. Oczywiście parkingi muszą też zmienić oblicze. Całą obsługę należy zautomatyzować, wzorem rozwiązań z innych miast, co pozwoli ograniczyć koszty osobowe związane z funkcjonowaniem parkingów.

Oczywiście na parkingach muszą być wyznaczone miejsca postojowe dla meleksów. Jeśli ktoś ma problem z pokonaniem kilkusetmetrowej odległości do centrum Miasteczka, możliwość dojazdu powinien mieć zagwarantowaną. Jeśli ktoś chce dojechać meleksem do Korzeniowego Dołu, to oczywiście taką podróż równie dobrze może rozpocząć od razu po zaparkowaniu pojazdu. Pamiętajmy także, że meleksy i bryczki przyczyniają się do korkowania miasta. Zależy mi więc także na ucywilizowaniu zasad, w oparciu o które funkcjonują. Chciałbym więc, aby było jedno miejsce postojowe dla meleksów. Nie ma potrzeby, by jednocześnie w Kazimierzu „parkowało” 20 takich pojazdów. Teraz o tym, komu przysługuje ten przywilej, decyduje burmistrz wyłącznie na zasadach uznaniowości. Nie ma tu zasad wolnorynkowych. Więc to koniecznie trzeba zmienić. Nie widzę też przeszkód, by ul. Lubelska była udostępniona dla ruchu meleksów i bryczek w obu kierunkach, tak by usprawnić ruch na ul. Nadrzecznej. W ogóle jestem za ograniczeniem ruchu meleksów i bryczek po głównej ulicy miasta. Musimy zadbać o nawierzchnię bocznych uliczek, by po nich pojazdy te mogły się poruszać. Nie widzę przeszkód, by ul. Plebanka także była na ten cel wykorzystywana a meleksy zaczęły jeździć na Albrechtówkę. Takich tras możemy wyznaczyć wiele, także prowadzących w inne zakątki naszej gminy, nawet bardziej oddalone od centrum.

Jak zamierza Pan wpłynąć na inwestorów, by nowe budynki wpisywały się w istniejącą architekturę i nie rujnowały charakteru Miasteczka, które wymarzył sobie Siciński?

Krzysztof Wawer –
Skutecznie możemy uchronić Kazimierz przed megalomanią inwestorów wyłącznie odpowiednimi zapisami w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego. Pokazał to przypadek inwestycji Zana House, która została wstrzymana pomimo zgody Lubelskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków poprzedzonej zaświadczeniem wydanym przez obecnego burmistrza o zgodności inwestycji z planem. Paradoksalnie właśnie z powodu niezgodności z planem, zgodę Konserwatora uchylił Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego, którego stanowisko potwierdził wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie.

Nowy plan jest procedowany od kilku lat. Niestety zamiast chronić Miasteczko, zakłada on ustanowienie strefy śródmiejskiej, właściwej raczej dla metropolii nie zaś tak małego miasteczka, o tak dużych walorach krajobrazowych. Absurdalność opracowanego projektu planu dobitnie wykazał koreferat opracowany przez prof. Gawlickiego. Jak zgubne w skutkach mogą być nieprecyzyjne zapisy planu, pokazuje sytuacja związana z rozbudową Rotacyjnego. Istotne uchybienia popełnione na etapie uchwalania planu w 1998 roku spowodowały, że na terenie miasta mamy kilka działek, na których można sytuować zabudowę o dowolnej wysokości. To oczywiście trzeba zmienić.
Przez lata wielu osobom odmawiano prawa do budowy, rozbudowy ich gospodarstw, tłumacząc to koniecznością ochrony zabytków, krajobrazu. W międzyczasie powstało co najmniej kilka budynków, które nijak pasują do naszego Miasteczka. Z tą uznaniowością także bezwzględnie należy skończyć. Z tego powodu tak ważne jest opracowanie dobrego planu, który stworzy większe szanse do inwestowania na terenach wiejskich – oddalonych od centrum Miasteczka.

Od dawna mówi się w Kazimierzu o zbliżeniu Miasteczka do Wisły (plaża, wypoczynek, rekreacja nad wodą)? Czy to według Pana jest realne?

Krzysztof Wawer –
Nie przesadzajmy, że nasze Miasteczko jest tak oddalone od Wisły, wszak mamy przystań, flotę rzeczną. Mamy także plażę, choć nieco oddaloną od centrum. Oczywiście plaża ta ma charakter całkowicie dziki, bez odpowiedniego dojścia, oznaczenia. Wystarczy ją bardziej wypromować, by stała się dostępna dla wszystkich, nie wyłącznie dla wtajemniczonych. Kosz na śmieci też by się przydał, jakieś ławki. To nie wymaga wielkich nakładów. Przykład Warszawy dobitnie pokazuje, jakim powodzeniem cieszą się takie miejsca.

Plaża to jedno, dostęp do wody to inna sprawa. Wisła do kąpieli się nie nadaje, przede wszystkim ze względów bezpieczeństwa. Naszym celem jest stworzenie w Kazimierzu otwartego kąpieliska. Dla mnie idealnym na to miejscem jest kazimierski kamieniołom. Na pewno inspiracją do powstania takiego obiektu mogą być termy znane z Bukowiny Tatrzańskiej. Nie chodzi mi o architekturę i samą ofertę, ale o model finansowania całego przedsięwzięcia. Termy w Bukowinie powstały w ramach oddolnej inicjatywy mieszkańców, którzy zdecydowali się wykorzystać miejscowe zasoby wód geotermalnych, aby pobudzić lokalną przedsiębiorczość. Przy wsparciu gminy ten model z powodzeniem możemy zastosować także i u nas.

Jak rozwiązać sprawę dawnego kirkutu – dzisiejszego boiska szkolnego, by nie ranić niczyich uczuć religijnych?

Krzysztof Wawer –
Sprawa kirkutu na pewno splendoru naszej gminie nie przynosi. W tym przypadku także mamy do czynienia z błędami popełnionymi w przeszłości, w trakcie przebudowy boiska. Prowadzone wtedy badania archeologiczne jednoznacznie stwierdziły, że pod płytą boiska również znajdują się groby. Niestety wtedy sprawa ta nie została rozwiązana, a wręcz zatuszowana.

Obecnie sprawą zajmuje się prokuratura, a więc nie wszystko już od nas zależy. Dla mnie jest rzeczą nie do przyjęcia, by na grobach, szczątkach ludzkich odbywały się mecze piłkarskie... Najprostszym rozwiązaniem byłaby ekshumacja i przeniesienie szczątków na kirkut w Czerniawach. Wiele osób jednak twierdzi, że takie rozwiązanie nie zostanie zaakceptowane przez organizacje żydowskie. Nie chciałbym jednak tego przesądzać, bo przecież część szczątków została już wcześniej przeniesiona.

Z doniesień prasowych wiemy, że ze strony środowisk żydowskich padła deklaracja chęci sfinansowania przeniesienia boiska. Istnieje zatem pole do negocjacji i oczywiście na takie rozmowy jestem otwarty.

Kazimierz jest gminą miejsko – wiejską. Jak zamierza Pan godzić interesy miasta i wsi?

Krzysztof Wawer –
Interesy miasta i wsi są zbieżne, tylko działania – a raczej zaniechania – kolejnych władz spowodowały, że powstał jakiś dziwny dualizm. Czy mieszkańcy wsi mają inne potrzeby niż miasta? Czy nie mają prawa do wody, normalnej drogi, dostępu do kultury itp.? Czy problemy komunikacyjne naszego miasta nie dotyczą wszystkich?

Dla mnie Kazimierz jest i będzie kołem zamachowym rozwoju naszej gminy. Niewątpliwie to Kazimierz jest magnesem, który przyciąga turystów, a właśnie turystyka jest główną gałęzią naszej lokalnej gospodarki. Problem w tym, że cały potencjał turystyczny naszej gminy nie jest wykorzystany, a wszystko koncentruje się w centrum albo bliskim centrum Kazimierza.

Poza zabytkami naszym bogactwem jest przyroda – nasze wąwozy stanowiące unikat na skalę przynajmniej europejską. Jednak dla przeciętnego turysty wąwóz jest tylko jeden – Korzeniowy Dół, bardzo już zresztą zniszczony poprzez nadmierną „eksploatację” przez turystów. Podobnych wąwozów mamy dziesiątki. Dlaczego więc ich nie promować? To wymaga stworzenia infrastruktury, ławek, oznakowania szlaków, ale tego typu inwestycje nie są aż tak kosztowne, szczególnie wobec zysków, jakie w przyszłości będą generować.

Przykład Korzeniowego Dołu pokazuje, że tam, gdzie są turyści, zaczyna funkcjonować przedsiębiorczość – nie tylko w postaci kwater do wynajęcia, ale choćby tak drobnych i prostych jak stolik ze świeżymi owocami na sprzedaż, ustawiony przy bramie gospodarstwa. Musimy zacząć eksponować to, co mamy, poza centrum miasta. Zamek w Bochotnicy, groty, wąwozy, punkt widokowy w Parchatce. To wszystko czeka na odkrycie. W wyniku tego Kazimierz zostanie odciążony od nadmiernego ruchu turystycznego, a tereny wiejskie zaczną się bogacić.


Wieś powinna być miejscem wytwarzania produktów lokalnych: win, przetworów, serów, rękodzieła itp. W ogóle wszelakiej przedsiębiorczości. Kazimierz natomiast powinien stanowić dla nich rynek zbytu – milionowy rynek zbytu. Promujmy więc to, co nasze, tak by turysta zaczął wyjeżdżać od nas z naszymi produktami lokalnymi.

 

Krzysztof Wawer – kazimierzanin 35 lat, kawaler. Pracownik Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Lublinie – obecnie zajmuje się ochroną Lasów Janowskich. Aktywny w dwóch stowarzyszeniach: Genius Loci i Akcji Katolickiej.


Radni z komitetu wyborczego Krzysztofa Wawra

Kazimierz Dolny:
Jarosław Bartoszek
Bartłomiej Stefański
Leszek Dołęga
Marzanna Górecka
Krzysztof Nieradka


Cholewianka - Maria Cichoń
Dąbrówka - Magdalena Grabczak
Jeziorszczyzna i Skowieszynek - Wojciech Bochra
Rzeczyca - Edyta Łysiak
Rzeczyca – Kolonia i Witoszyn - Wacław Rusinek
Wierzchoniów - Iwona Kowalik
Zbędowice - Joanna Knap - Pawłowska

 

Kalendarz spotkań z wyborcami

12. października (piątek) Jeziorszczyzna, godz. 18.00 - świetlica

13. października (sobota) Kazimierz Dolny, godz. 16.00 - Pensjonat „Winnica” Hanny i Dariusza Mroczek, ul. Góry II 3d

15. października (poniedziałek) Bochotnica, godz. 18.00 - remiza OSP

16. października (wtorek) Okale, godz. 18.00 - świetlica wiejska

17. października (środa) Kazimierz Dolny, godz. 17.30 - Kazimierski Ośrodek Kultury, Promocji i Turystyki w Kazimierzu Dolnym

18. października (czwartek) Kazimierz Dolny, godz. 17.30 - Pensjonat „Iwona” Iwony i Jacka Przybyś, sala konferencyjna, ul. Doły 8B

19. października (piątek) Rzeczyca, godz. 18.00 - remiza OSP

 

Data publikacji:

Autor: