Krakowska: To nie szopka, to skandal!

Udostępnij ten artykuł

My jesteśmy nie tylko niezadowoleni. My jesteśmy i zmęczeni, i sfrustrowani. I wściekli – mówią mieszkańcy ulicy Krakowskiej, na której od półtora roku prowadzone są prace remontowe.

 

Krakowska – na której od początku 2012 r. trwa przebudowa sieci kanalizacyjnej, wodociągowej, deszczowej, a także remont nawierzchni – to wciąż wielki plac budowy, mimo że termin zakończenia robót przewidziano na koniec czerwca tego roku. Mieszkańcy i przedsiębiorcy prowadzący tu pensjonaty i kawiarnie nie kryją zniecierpliwienia z powodu trwających tu od półtora roku prac.

- Miasto jako inwestor w żaden sposób nie dba o przedsiębiorców przy tej ulicy. Nie ustalają z nami żadnych terminów prac – narzeka jeden z właścicieli pensjonatów i restauracji, przed którymi błoto jest w tej chwili największe – najwięcej klientów mam w weekend, a wykonawcy w piątek podjeżdżają z koparkami, rozkopują całe wejście i nie ma do mnie dojścia. Z powodu tego remontu ponoszę gigantyczne straty.

Przez rozkopaną ulicę, która po ulewach tworzy grząską maź, przedostać się można tylko po chodniku. Szczęście w nieszczęściu mają więc ci, po których stronie tenże chodnik biegnie. Żeby dostać się do pensjonatów pod drugiej stronie, trzeba już we własnym zakresie układać betonowe płyty lub deski. Błoto zresztą jest tu wszędzie – pokrywa sztachety płotów i fasady domów oraz wspomniany chodnik. Tylko jedno z ogrodzeń na czas remontu zostało przez firmę prowadzącą prace zabezpieczone folią i to dopiero po gigantycznej – jak mówią mieszkańcy – awanturze. Dlaczego nie zabezpieczono pozostałych?

- Mój dom, który jest wpisany do rejestru zabytków, jest cały zbryzgany błotem – mówi Hanna Schulte. – Podczas prac remontowych zaczął się osuwać razem ze skarpą, na której stoi, choć burmistrz zapewniał mnie, że jego zabezpieczenie leży w gestii firmy prowadzącej prace. I co teraz?

Mieszkańcy narzekają także, że w wyniku prowadzonych ciężkim sprzętem robót ich budynki zaczynają pękać.

- Zauważyłem nieregularne pęknięcia w miejscach, w których ich przedtem nie było – mówi Onio Lubicki. – Będziemy to zgłaszać.

Sprzątanie – także leży w gestii mieszkańców, chociaż jak mówi zastępca burmistrza Kazimierza Marzanna Cendrowska, wykonawca na koniec robót ma oczyścić wszystkie płoty myjką ciśnieniową. 

- Burmistrz mnie zapewniał, że to wszystko będzie poprawione – mówi Hanna Schulte – ale dlaczego to ma być poprawiane po dwóch latach, kiedy to można było po dwóch dniach zabezpieczyć, żeby to nas nie kosztowało 2 tysiące, ale 200 zł, bo folia kosztuje 200 zł, a naprawa mojego domu wyniesie pewnie 2 tysiące. To niedopuszczalne trwonienie naszych pieniędzy.

Mieszkańcy zwracają także uwagę na to, że ulica w części już wyremontowanej jest nierówna i w czasie deszczu tworzą się na niej kałuże – w niektórych miejscach tak duże, że woda przelewa się na posesje, podmywając domy.

- Ja do tej pory miałam cierpliwość anielską – mówi mieszkająca przy wyremontowanej już części ulicy Krakowskiej dr Ewa Doraczyńska, przed domem której w czasie deszczu tworzy się teraz gigantyczna kałuża. – Zdaję sobie sprawę, że budowa wymaga cierpliwości, poświęceń itd. W czasie budowy też się tu działy różne rzeczy – na przykład kilkakrotnie zdarzało się, że robotnicy opuszczali plac budowy i zostawiali otwarte kanały, dobrze, że nikomu nic się nie stało. Wszystko to jest jednak do przebaczenia i zapomnienia, byle tylko nie zostało coś na stałe. Bo ja w tej chwili nie wiem, czy w czasie kolejnej ulewy mam straż wzywać, czy dzwonić do urzędu po worki z piaskiem, bo wlewać mi się będzie do kuchni.

Wiceburmistrz Marzanna Cendrowska zapewnia, że w tym miejscu będzie zrobiona dodatkowa studzienka w dwóch miejscach.

- Wykonawcy nie zostawią tak tego terenu – zapewnia Marzanna Cendrowska. Na pytanie jednak o termin odpowiada:

- Nie znam.

Zapewnia jednak, że urząd na bieżąco jest informowany o usterkach przez mieszkańców i na pewno będą one poprawione. Jeszcze dziś przez Krakowską miał przejść inspektor budowlany i przyjrzeć się sytuacji.

- My jesteśmy tolerancyjni ludzie – mówi małżeństwo mieszkające przy Krakowskiej. –  Zrobią źle – dobrze – będą poprawiać. Trzeba przecierpieć. Zadowoleni jesteśmy z tego remontu, bo będziemy mieli drogę, ale nie możemy już doczekać się końca – bo w końcu będą goście. Myślę, że w lipcu będziemy już jeździć.

 

 

Data publikacji:

Autor:

Komentarze