Lektura na weekend: Po południu

Udostępnij ten artykuł

W języku kazimierskim określenie „ani za mną, ani przede mną” oznacza rozlazłość w robocie, czyli dotyczy takich sytuacji, gdy się coś robiło w tak ślamazarnym, powolnym tempie, że nie wszystko się zrobiło i raczej nie zanosi się, żeby się zdążyło zrobić — pisze Ewa Pisula — Dąbrowska w "Dwóch brzegach ponad tęczą". Czy znają Państwo inne, typowe dla Kazimierza powiedzenia?

„Choćbyś naturę wypędzał widłami, to ona zawsze powróci”. Horacy

Już południe, dzwony biją, „ani za mną, ani przede mną”. Obiad jeszcze nie gotowy.

Te słyszane w dzieciństwie słowa powracają do mnie w rożnych momentach, sytuacjach.

Dlaczego kiedyś było ważne, ile się zrobi do południa?

Dlaczego załatwić coś w magistracie do południa było lepiej niż po południu?

Po latach doświadczeń, stawiania dnia i nocy na głowie, wróciłam do miary wynikającej z naturalnego porządku świata, do sekwencji czasowej, podziału dnia na przed — i po południu.

Dlaczego tak późno? Dlaczego dopiero teraz, po tylu latach powróciły te wyparte kody z dzieciństwa? Wróciły? A może dopiero teraz dotarły?

Wczoraj kazimierski murarz powiedział do mnie tak:

— Szefowo, jutro do południa ubijemy deski na komórce, po południu położymy papę.

Uśmiechnęłam się do tego planu dnia i powiedziałam:

— Aby nie padało.

I pomyślałam sobie:

„JA musiałam zatoczyć niezłe koło, żeby mierzyć dzień tak jak on.

I po co mi się było tyle uczyć?”.

* W języku kazimierskim określenie „ani za mną, ani przede mną” oznacza rozlazłość w robocie, czyli dotyczy takich sytuacji, gdy się coś robiło w tak ślamazarnym, powolnym tempie, że nie wszystko się zrobiło i raczej nie zanosi się, żeby się zdążyło zrobić.

 

Ewa Pisula — Dąbrowska
"Dwa brzegi ponad tęczą"
rodz. "Już południe"

 

Data publikacji:

Autor:

Komentarze